Tegoroczną Literacką Nagrodę Nobla otrzymała 82-letnia pisarka francuska Annie Ernaux. Przyznana jej została, podobnież, za „odwagę i kliniczną przenikliwość, z jaką odkrywa korzenie, alienacje i zbiorowe ograniczenia osobistej pamięci”.
Napisała ponad 20 książek, w Polsce znamy dwie: „La place” z 1983 r., wydaną przez PIW jako „Miejsce” w tłumaczeniu Iwony Badowskiej sześć lat później, oraz uznawane za najważniejsze jej dzieło „Les Annees” z roku 2008, które – pod tytułem „Lata” w przekładzie Magdaleny Budzińskiej i Krzysztofa Jarosza – ukazało się nakładem wydawnictwa Czarne zaledwie przed kilkoma miesiącami.
Agata Kozak, tłumacząca obecnie dla Czarnego książkę noblistki, która wydana zostanie pod tytułem „Bliscy”, a znajdzie się w niej m.in. nowy przekład „Miejsca”, jest zdania, że „Ernaux czerpie ze swojej biografii i analizuje na podstawie swojego życia wydarzenia społeczne. Bierze siebie czy swoją rodzinę jako przykład przemian społecznych, ewolucji obyczajowych itd. Nie ma tutaj fabuły, metafor, ozdobników”.
Co jest w takim razie? Marek Bieńczyk, pisarz i historyk literatury w jednej osobie, nazywa Annie Ernaux „królową genderowej prozy francuskiej”, akcentując, że jej książki nie przypadną do gustu wielbicielom klasycznych powieści. To zresztą, przyznaje, „nie jest i moja bajka”. Patrzy także na laury noblowskie dla autorki „Lat” w kontekście osoby jej bodaj najpoważniejszego rywala – Michela Houellebecqa, który – powiada – „wzbudziłby wiele kontrowersji. Ernaux zdawała się bezpiecznym wyborem. Ale już samo postawienie obok siebie tych dwojga pisarzy oznacza starcie literatury genderowej, dzisiaj tak istotnej, z powieścią klasyczną, epicką, która będzie powoli odchodziła w cień”.
Czytelników „Lat” powinno oczarować już pierwsze zdanie książki. Niekiedy takie startowe frazy przechodzą do historii, jak „Ogary poszły w las” z „Popiołów” Stefana Żeromskiego. U Ernaux, zaraz po mottach z Czechowa i Ortegi y Gasseta, czytamy:
„Znikną wszystkie obrazy: Kobieta, która w biały dzień, kucnąwszy z zadartą spódnicą, wysikała się w Yvetot na skraju ruin za barakiem, pełniącym po wojnie funkcję kawiarni, a potem podciągnęła majtki i wróciła do lokalu”.
Tabu menopauzy
Anders Olsson z Akademii Szwedzkiej wywodził: „W swojej twórczości zaczęła rozliczać się z doświadczeniami klasowymi i wiejskim pochodzeniem. Zwróciła się ku pamięci, chcąc poszerzyć granice literatury poza wąsko rozumianą fikcję. W swych rekonstrukcjach przeszłości wspiera się na »W poszukiwaniu straconego czasu« Marcela Prousta, ale kieruje te poszukiwania w zupełnie nowych kierunkach”. W jakich? W „Latach” pisze, że „w pamięci istnieją nasze małe dzieci obok naszych rodziców i szkolnych kolegów. I my będziemy pewnego dnia we wspomnieniu naszych dzieci pośród wnuków i ludzi, którzy się jeszcze nie narodzili. Tak jak popęd seksualny pamięć nigdy się nie zatrzymuje”. Ale nie Proust patronuje pisarstwu Ernaux, lecz – jak sama wskazuje – Simone de Beauvoir z „Drugą płcią” („dziś feminizm to konieczność” – mawia) i „Dystynkcja” Pierre’a Bourdieu, zajmującego się wpływem społecznego uprzywilejowania na losy jednostek. W sumie psychologizowanie obce jest tegorocznej noblistce, socjologia zaś – ważniejsza od czegokolwiek innego.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.