W niedzielę w stolicy Brazylii doszło do zamieszek. Tłumy popierających Jaira Bolsonaro, który przegrał wybory prezydenckie na rzecz swojego rywala Luli da Sily, szturmowały siedziby Sądu Najwyższego, Kongresu oraz Pałacu Prezydenckiego. Aresztowano co najmniej 400 osób. Minister sprawiedliwości przekazał, że w stolicy zaostrzono środki bezpieczeństwa. Wizytując miejsce zdarzenia, prezydent da Silva obiecał ukarać sprawców przemocy. Wcześniej, brazylijski przywódca określał wydarzenia w stolicy jako „barbarzyńskie” i powiedział, że „brak bezpieczeństwa” pozwolił „faszystowskim” zwolennikom Bolsonaro przełamać bariery ustawione przez funkcjonariuszy bezpieczeństwa. Do zamieszek doszło mniej więcej tydzień po inauguracji prezydentury Luli da Silvy, który powrócił do władzy po 12-letniej przerwie. Da Silva pokonał Bolsonaro w drugiej turze wyborów prezydenckich, która miała miejsce w październiku.
Z kolei w Polsce, pracownia United Surveys zrealizowała sondaż dot. możliwości fałszerstwa wyborczego w naszym kraju. 28 proc. respondentów jest "zdecydowanie" przekonanych, że na jesieni dojdzie do fałszerstw wyborczych. Z kolei 19,3 proc. zapytanych o to czy głosowanie będzie sfałszowane wskazało odpowiedź "raczej tak". 31,4 proc. zaznaczyło opcję "raczej nie", a jedynie 16,9 proc. uważa, że jesienią "zdecydowanie" nie dojdzie do fałszerstw. 4,4 proc. badanych nie ma wyrobionego zdania w tym temacie.
Zamieszki w Brazylii. Lisicki: Układ się domyka
Napięta sytuacja w Brazylii jest jednym z tematów najnowszego odcinka "Polski Do Rzeczy" Pawła Lisickiego i Rafała Ziemkiewicza. Red. naczelny "Do Rzeczy" przyznał, że w Brazylii dostrzega "bardzo dużą analogię do tego, co może wydarzyć się w Polsce". – Doszło tam do wyborów prezydenckich i z niewielką większością głosów wygrał je prezydent Lula. Wcześniej z więzienia zwolnił go Sąd Najwyższy, który był przez niego obsadzony. Jego przeciwnik Jair Bolsonaro nie pogodził się z tym wynikiem, ogłosił, że doszło do fałszerstw wyborczych i wybuchły ogromne protesty. Sędziowie odrzucili protesty, nawet ich nie badając. Tym, który to zrobił, był sędzia powołany przez Lulę. Układ się domyka – ocenił.
– To pokazuje, do czego prowadzi sytuacja, w której państwo zostanie oddane kaście sędziowskiej. Końcową fazą jest bunt, bo doszło do ataku na budynki rządowe. W takim układzie demokracja przestaje funkcjonować, bo jeśli się uderza w coś, co było do tej pory niepodważalne, to nagle okazuje się, że nie ma żadnego mechanizmu kontroli – tłumaczył Paweł Lisicki. – Sędziowie de facto stają się partią konserwującą układ – dodał Rafał Ziemkiewicz.
W programie rozmawiano również o:
- Donaldzie Trumpie i skutkach po jego przegranej w Stanach Zjednoczonych
- Nowelizacji ustawy o SN
- Kaście sędziowskiej
Poniżej zwiastun 155. odcinka programu "Polska Do Rzeczy" (całość tylko dla subskrybentów):