Ewa Kopacz odcina się od wizerunku marionetki Donalda Tuska. Rzeczywistość może być jednak gorsza – bo wygląda na to, że jest zakładnikiem jednej partyjnej koterii.
– Wiem, jak wspaniali byli moi poprzednicy, ale nie lubię nikogo naśladować. Każdy musi mieć szansę, żeby pokazać, jaki jest – powiedziała marszałek Sejmu Ewa Kopacz krótko po tym, jak Donald Tusk oficjalnie podał się do dymisji. Wielu komentatorów odebrało te słowa jako buńczuczne, ale bez znaczenia. Kopacz ciągle uchodzi bowiem za niesamodzielną kreację Tuska.
Rzecz jednak w tym, że Kopacz – świadomie lub przypadkiem – powiedziała rzecz najważniejszą. Nie ma szans na to, aby ktokolwiek ją wyręczył w zadaniach szefa rządu czy uchronił przed kompromitacjami lub wpadkami. (...)