Kiedy ponad 18 lat temu media dowiedziały się, że Donald Tusk po 27 latach szczęśliwego „cywilnego” pożycia z małżonką wziął z nią ślub kościelny, i połączyły ten fakt ze zbliżającymi się podwójnymi wyborami – parlamentarnymi oraz prezydenckimi – przewodniczący Platformy Obywatelskiej tłumaczył, że zbieżność w czasie jest czystym przypadkiem: ślub kościelny, przez złe siły przedstawiany jako „uzupełnienie papierów” na użytek kampanii, był w istocie wynikiem szczerego przeżycia religijnego, które Tusk i jego rodzina dzielili z całą Polską na początku tego roku, towarzysząc odchodzeniu Jana Pawła II. Nie wydaje się, aby to zapomniane już dziś nawrócenie zaliczone zostało w procesie beatyfikacyjnym do oficjalnych cudów św. Jana Pawła II, i słusznie, bo okazało się, jak widzimy, nietrwałe. Ale w kontekście reakcji lewicowo-liberalnej opozycji na marsze papieskie w Niedzielę Palmową warto je przypomnieć.
Sondaże partyjne wprawdzie niewiele się jeszcze po publikacji przez Agorę książki Ekkego Overbeeka i emisji w TVN reportażu Marcina Gutowskiego zmieniły (notowania PO zmalały w większości z nich o 2–4 pkt. proc., notowania PiS nie wzrosły), ale
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.