Chociaż aż 85 proc. przypadków samobójstw w Polsce jest popełnianych przez mężczyzn, to temat tej strasznej dysproporcji stosunkowo mało kogo interesuje. Także polskie państwo wydaje symboliczne kwoty na prewencję suicydalną. Dlaczego tak się dzieje? Może właśnie dlatego, że w taki właśnie sposób ukształtowana została debata publiczna oraz polityczna i męski problem nie jest problemem?
Bez wątpienia ruch emancypacyjny kobiet odniósł sukces. Każdy, kto krytycznie odnosi się do elementu programu emancypacyjnego, musi się liczyć z tym, że spotka się nie tylko z merytoryczną ripostą, lecz także – co częściej – z presją moralną. Będzie szowinistą, wrogiem kobiet itp. W pewnej mierze społeczne postulaty utożsamiane jako „kobiece” są nietykalne. A zatem trwają dyskusje o sprawach rozmaitych, od kwestii takich jak: „Czy aborcja może być prawem człowieka?”, aż do szczegółowych propozycji: „Czy państwo i samorządy powinny zająć się problemem ubóstwa menstruacyjnego?”.
Zresztą chodzi nie tylko o dyskusję; sprawy postulowane przez różne środowiska zainteresowane tematem tak czy inaczej pojętej kobiecej emancypacji łatwo i szybko stają się elementem politycznej agendy.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.