Tomasz Zbigniew Zapert: czy henryka jerzego chmielewskiego można określić mianem domatora?
Karolina Prewęcka: Tytuł książki „Papcio Chmiel udomowiony” wydaje się sugerować, że jej bohater został przypisany do domu, najprawdopodobniej własnego. Można przypuścić, że nawet zmuszony do pobytu w nim. Tymczasem lubił swój dom jako miejsce twórcze, bo całe jego życie i każde miejsce, gdzie przebywał, wiązało się z dążeniem, aby coś z niego ciekawego, kreatywnego wydobyć dla siebie. Był zatem domatorem w momentach, kiedy wpływał na wygląd domu i jego funkcjonowanie. Gdy zapełniał go samodzielnie – choć przy dużym wsparciu żony – wykonywanymi meblami albo gromadził w nim sztukę ludową.
Popularne kojarzenie domatora z osobą, która w domu zajada posiłki, ogląda telewizję czy śpi tak długo, jak tylko się da, nie ma nic wspólnego z Chmielewskim. Nie lubił typowych codziennych rytuałów. Święta też wolał obchodzić po swojemu. A został „udomowiony”, jak głosi tytuł książki, dzięki wspomnieniom swoich dzieci, Monique Chmielewskiej- -Lehman i Artura Chmielewskiego, które poprosiłam, by odsłonili rodzinną stronę oblicza taty.
Ożenił się z wdową?
Kilkunastoletni Heniek Chmielewski wstąpił do 70. Warszawskiej Drużyny Harcerskiej. Tam poznał Staszka Kazberuka. Kiedy wybuchła wojna, obaj zdecydowali się na konspirację i wstąpili do AK. Wiosną 1944 r. Staszek ożenił się z 18-letnią Hanką Śliwińską, pełną wdzięku córką właściciela stolarni. Heniek był świadkiem ich ślubu w warszawskiej katedrze św. Jana. Zrobił im pamiątkowe zdjęcia. Kilka miesięcy później, w czasie powstania warszawskiego, Staszek zginął. Hanka straciła większość rodziny. Sama znalazła się w obozie Bergen-Belsen. Do Warszawy wróciła w 1947 r. i wraz z ocalałym bratem zamieszkała w ruinach przy ulicy Grzybowskiej. Tam odnalazł ich Heniek.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.