Bez jakiegokolwiek instynktu samozachowawczego oraz szacunku do ludzi, z którymi kiedyś coś go łączyło. Tym razem mowa o Jakubie Rzeźniczaku, piłkarzu, którego kariera sportowa jest już dawno echem przeszłości. Dziś funkcjonuje on w mediach przede wszystkim jako „facet bez honoru”. Dlaczego? Niech wyjaśnieniem będą słowa samego Rzeźniczaka, dotyczące jego byłej już żony. – Będąc z Edytą w związku, zdradzałem ją bardzo często. Przed ślubem też. No, nigdy w twarz sobie nie powiedzieliśmy, że wie, ale myślę, że wiedziała. To brzmi kuriozalnie, że jesteś z kimś związku i wiesz, że ktoś wie, a po prostu dalej w tym żyjesz. Patrzę z perspektywy czasu, jest to dla mnie niedopuszczalne, co ja robiłem, jak się zachowywałem, a można też patrzeć, że powinno też być niedopuszczalne, że kobieta, z którą jest się w związku, akceptuje takie rzeczy – opowiadał bez żadnego poczucia zażenowania były piłkarz Legii. Ale, ale, spokojnie, Rzeźniczak nie poprzestaje na posypaniu głowy popiołem (a powinien).
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.