Termin „socjalizm” wywołuje niezmiennie skojarzenia ze słusznie minionym ustrojem. Żyjącym przez kilkadziesiąt lat w niewoli Polakom nie trzeba przypominać, na czym polegał, gdyż dane im było przetestować skutki jego wprowadzania na własnych majątku, zdrowiu i umyśle. Pomimo tego w pewnych środowiskach wciąż trwają absurdalne debaty na temat tego, czy nad Wisłą mieliśmy do czynienia z prawdziwym komunizmem czy raczej z nieudaną próbą wcielenia w życie szczytnego ideału.
Pieniądz, czyli dług
W Polsce zaserwowano nam sowiecką wersję komunizmu, ale niestety odmiana ta nie wyczerpuje całej typologii socjalizmów. Zwykliśmy w naszym kraju zakładać, że uwspólnienie zasobów wiąże się nieuchronnie z nędzą i bylejakością, gdyż takie właśnie oblicze miała Polska Rzeczpospolita Ludowa. Socjalizm może jednak także zagościć w obszarze nowoczesnego systemu finansowego i monetarnego, który niejako z definicji odsyła nas do skomplikowanych instrumentów finansowych oraz świata nieograniczonych wręcz możliwości wydatkowania. Nie manifestuje się on tak otwarcie jak socjalizm czerwonych sztandarów, sierpa i młota czy portretów Mao Tse-tunga, lecz mimo wszystko oparty jest na działaniu tych samych schematów. Wspólnym mianownikiem wszystkich socjalizmów jest zawsze wspólna własność, która w obszarze pieniężnym przyjmuje postać długu publicznego. Sformułowanie to może na pierwszy rzut oka wydawać się nieadekwatne lub przesadzone, gdyż znaczny dług publiczny utrzymują od kilku wieków nawet kraje, które są powszechnie uważane za kolebkę kapitalizmu (m.in. Wielka Brytania czy Holandia). Jakim więc cudem dług publiczny, szczególnie jeśli jest trzymany w odpowiednich ryzach, miałby od razu przekładać się na socjalizm?
Zdecydowana większość społeczeństwa – ba! nawet samych ekonomistów – nie rozumie najczęściej tego, że współczesny pieniądz jest po prostu długiem. Dawniej pieniądzem bywało złoto, srebro, lecz ostatnie trzy wieki dziejów ludzkości to historia stopniowej likwidacji pieniądza towarowego (metalowego) na rzecz iluzji pieniądza dekretowego, a ostatnim jak do tej pory aktem tego dramatu było zamknięcie przez prezydenta Richarda Nixona tzw. złotego okna w 1971 r. (czyli zerwania parytetu dolara do złota). Jak zgrabnie uchwycił to nieżyjący już niemiecki ekonomista Roland Baader w swojej książce pt. „Socjalizm monetarny”: „Gdyby nie było długów, nie byłoby też pieniędzy – przynajmniej w systemie pieniądza papierowego. Całkowite aktywa pieniężne na świecie są równoważone przez taką samą kwotę długu […]. To, co uważamy za pieniądze, jest iluzją. To jest dług”.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.