Wybory samorządowe to dobra okazja, by zastanowić się, co jest naprawdę ważne, gdy zarządza się miastem. Jeżeli sądzić po deklaracjach i działaniach z ostatnich lat, to ważna jest szeroko rozumiana komunikacja – środki transportu, sieć połączeń, dostępność – w tym najważniejsze z ważnych, czyli ścieżki rowerowe. Ważna jest ekologia, zwłaszcza segregowanie śmieci, bo gdy dochodzi do wycinania drzew, sumienie ekologiczne często milknie. Ważna jest tzw. równość, stąd patronat nad paradami równości, czego przynajmniej – i to należy jej zapisać na wielki plus – Hanna Gronkiewicz-Waltz jako prezydent miasta konsekwentnie odmawiała.
Jak widział miasto Stefan Starzyński? Najznakomitszy z prezydentów Warszawy za cel postawił sobie uczynienie z niej miasta wielkiego nie tylko w wymiernych kategoriach. „Chciałem, by Warszawa była wielka [...]. Ja i moi współpracownicy kreśliliśmy plany, robiliśmy szkice wielkiej Warszawy przyszłości” – mówił we wrześniu 1939 r. w ostatnim swym przemówieniu radiowym.
Wszystko, co powstało w ciągu zaledwie pięciu lat rządów Starzyńskiego (który, dodajmy, objął urząd jako prezydent komisaryczny), przetrwało próbę czasu. Nie chodzi tylko o budowle publiczne, takie jak Muzeum Narodowe, wytwórnia papierów wartościowych czy akademik przy placu Narutowicza, lecz także o zwykłe dzielnice mieszkaniowe. Atrakcyjność przedwojennych dzielnic i kamienic z lat 30. jest nieustająca – co znajduje wyraz także w cenach mieszkań. To, co wówczas zbudowano, było nie tylko solidne. Było piękne.
Coraz wyżej i wyżej
Przywykło się uważać, że największym problemem estetycznym Warszawy jest zaśmiecenie przestrzeni publicznej i panujący w niej chaos: krzykliwe reklamy, wszechobecne billboardy, gigantyczne płachty zasłaniające całe fasady domów. To prawda – choć połowiczna. Bo z chaosem można się uporać. Wystarczyłoby twardo powiedzieć „nie” reklamowemu rozpasaniu. Jeśli nikt tego nie robi, to dlatego, że brakuje woli działania. Konia z rzędem temu, kto pamięta o ustawie krajobrazowej, z którą w swoim czasie wiązano duże nadzieje.