Jacek Saryusz-Wolski: To może być początek końca Unii Europejskiej

Jacek Saryusz-Wolski: To może być początek końca Unii Europejskiej

Dodano: 
Jacek Saryusz-Wolski (PiS)
Jacek Saryusz-Wolski (PiS) Źródło: X / Prawo i Sprawiedliwość
– Albo w narastającej liczbie krajów powstanie nowa sytuacja polityczna, albo może to być początek końca Unii Europejskiej – ostrzega w rozmowie z Ryszardem Gromadzkim Jacek Saryusz-Wolski, deputowany do Parlamentu Europejskiego od 2004 r., jeden z głównych negocjatorów przystąpienia Polski do Unii Europejskiej.

RYSZARD GROMADZKI: W toczącej się kampanii przed wyborami do Parlamentu Europejskiego ze strony polityków ugrupowań prawicowych słychać raz za razem, że te wybory mają ogromne znaczenie, bo rozstrzygną o tym, czy Polska będzie nadal suwerennym państwem czy tylko regionem państwa europejskiego. Te ostrzeżenia zdają się nie robić na wyborcach większego wrażenia, bo przynajmniej na razie nie widać w społeczeństwie jakiejś szczególnej patriotycznej mobilizacji. Niepodległość przestała być dla Polaków nadrzędną wartością?

JACEK SARYUSZ-WOLSKI: Te wybory rzeczywiście są wyjątkowe, dlatego że ich stawka jest wyjątkowo wysoka. Wśród ludzi nie ma świadomości tej stawki. Można się zastanawiać, dlaczego tak jest. Moim zdaniem głównym powodem tej sytuacji jest to, że Unia jest obecnie w momencie przepoczwarzania się ze wspólnoty państw w jedno superpaństwo. Mamy do czynienia z zamachem ustrojowym, rewolucyjną zmianą, która zachodzi w ciszy medialnej i społecznej. Jest przemilczana, a jest za progiem. Mówię o zmianach traktatowych, które są na stole Komisji Europejskiej w postaci raportu Parlamentu Europejskiego. W istocie mamy do czynienia z napisanym na nowo traktatem, który radykalnie zmienia charakter Unii, czyniąc ją podmiotem suwerennym, a tworzące ją państwa podmiotami niesuwerennymi. To skutek jakościowego i ilościowego skoku przesunięcia kompetencji z poziomu państw członkowskich na poziom Unii Europejskiej. Mówimy o likwidacji weta w 34 obszarach, a przecież weta to są dziedziny, w których państwa członkowskie według stanu na dzisiaj nie zdecydowały się przekazać swoich kompetencji na poziom Unii Europejskiej. Osiem nowych kompetencji, które miałyby stracić na rzecz Unii kraje członkowskie, takich jak polityka zagraniczna, bezpieczeństwo i obrona, polityka graniczna, infrastruktura graniczna, przemysł, edukacja, zdrowie, spowodowałoby, że w gestii krajów członkowskich pozostałoby bardzo niewiele uprawnień. To wszystko robione jest po cichu. Autorzy tych zmian nie odważyli się przedstawić ich w kampanii wyborczej obywatelom, żeby uzyskać mandat demokratyczny. Chcą je wyjąć z szuflady już po wyborach.

Wywiad został opublikowany w 20/2024 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Rozmawiał: Ryszard Gromadzki
Czytaj także