Magdalena Ogórek zażądała od władz Muzeum Polin przeprosin za najnowszą wystawę, na której jej wypowiedź przedstawiono jako współczesną mowę nienawiści i osadzono w kontekście antysemickich wydarzeń z marca 1968 roku.
Wiemy już jednak, że była kandydatka na urząd prezydenta nie doczeka się żadnych przeprosin. "Część naszej wystawy „Obcy w domu. Wokół Marca ’68” stanowią przykłady współczesnego hejtu i mowy nienawiści zbliżone do języka, którym posługiwano się przed 50. laty. Wszystkie teksty są prawdziwe, pochodzą z różnych stron internetowych i mediów społecznościowych. Na wystawie nie publikujemy nazwisk ich autorów" – przekonuje biuro prasowe Polin.
Ogórek uznała, że zachowanie władz Muzeum świadczy o ich arogancji oraz zaangażowaniu w bieżący konflikt polityczny.
"Właściwie nie powinnam być zdumiona arogancją i brakiem chęci do dialogu ze strony muzeum Polin. Tym przedstawionym stanowiskiem oraz wieloma innymi działaniami muzeum potwierdza, że utraciło znamiona obiektywnej placówki naukowej, stając się częścią totalnej opozycji" – stwierdziła w wywiadzie udzielonym portalowi Tysol.pl.
Ogórek oceniła, że Muzeum, które postępuje w ten sposób nie powinno być finansowane z publicznych środków. "Jako Polka nie zgadzam się na finansowanie z publicznych pieniędzy instytucji, która zamiast budować mosty pomiędzy Polakami i Żydami, tworzy nowe podziały, pomawia i manipuluje faktami" – stwierdziła.
Czytaj też:
Ogórek chce przeprosin od Muzeum Polin. "To nie jest antysemityzm, to jest antystalinizm"Czytaj też:
Kaczyński, o. Rydzyk, "Do Rzeczy" i rysunek Krysztopy. Wykład o "epidemii mowy nienawiści" w Muzeum POLIN