Podczas wczorajszego spotkania w Poznaniu, w trakcie meczu Lecha Poznań z Legią Warszawa, na murawę poleciały race i świece dymne. Mecz został przerwany, a piłkarze musieli schować się w szatni.
"Umizgiwanie się" do kiboli
"Oczekuję (...) od stosownych służb podjęcia zdecydowanych działań wobec stadionowych chuliganów" – komentował wczoraj awanturę na stadionie premier Mateusz Morawiecki.
Do sprawy dzisiaj odniósł się prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak, który wskazywał, że wydarzenia ze stadionu to efekt braku konsekwencji w działaniach rządzących. – Ten rząd będzie musiał prędzej lub później rozwiązać ten problem – komentował polityk.
– Ta wczorajsza sytuacja była bardzo nieprzyjemna. Ja rozumiem emocje sportowe, ale to też jest konsekwencja wykorzystywania przez obecną władzę niekibiców – bo tak bym tego nie definiował, ale takiego umizgiwania się przez PiS do kiboli. To jest również brak konsekwencji ze strony rządzących. To jest także efekt tego, że policja bała się przez ostatnie lata interweniować w pewnych sytuacjach. Doszło do pewnego rodzaju rozwydrzenia. Szkoda, że ten sport jest zakłócany przez bardzo wąską grupę (...) To jest niedopuszczalne – dodał prezydent miasta.
Czytaj też:
Skandal w Poznaniu. Policja na murawie stadionu, piłkarze musieli uciekać do szatniCzytaj też:
Legia mistrzem Polski, kibice świętują w Warszawie