Wielka Brytania planuje zalegalizować wspomagane samobójstwo. Projekt ustawy zakłada m.in. legalne samobójstwo osoby, której postawiono diagnozę pół roku życia. Warunkiem w tym przypadku jest zgoda dwóch niezależnych lekarzy i sędziego Sądu Najwyższego. W rzeczywistości, nawet bez podpisania ustawy, pacjent ma prawo odmówić interwencji medycznej, której celem byłoby podtrzymanie życia.
Kultura życia czy śmierci?
Obecnie Anglicy są świadkami prowadzonej kampanii reklamowej, która promuje wspomagane samobójstwo. Jej autorem jest organizacja Dignity in Dying, która za pomocą billboardów i plakatów walczą o prawo "wyboru" na koniec życia. "Moim ostatnim życzeniem jest, aby moja rodzina nie widziała mojego cierpienia" – czytamy na jednym z billoardów. Miejscem prowadzenia kampanii jest uczęszczana przez parlamentarzystów stacja metra Westminster, nazywana już przez niektórych "Tunelem Śmierci Westminster".
W odpowiedzi, organizacja Samaritans przygotowała plakaty przeciwne samobójstwom. "Cokolwiek Cię czeka, jesteśmy tutaj, aby Cię wysłuchać" – napisano na plakatach i podano nr telefonu: 116 123. Coraz częściej na Wyspach zaczyna się mówić o świętości ludzkiego życia.
Głosowanie nad ustawą odbędzie się w piątek 29 listopada. Tymczasem grupa protestujących rośnie w siłę. Wśród przeciwników wspomaganego samobójstwa znaleźli się czołowi prawnicy, osoby niepełnosprawne, a także lekarze. Swój głos sprzeciwu wyraziło również 29 przywódców religijnych, którzy ostrzegają, że ustawa może doprowadzić do przymusu odebrania sobie życia, aby uniknąć obciążenia rodziny lub służby zdrowia.
Wybór, Dostęp i Kontrola
Przeciwko legalizacji opowiedziała się również sekretarz sprawiedliwości Shabana Mahmood, która przypomniała o wartości i świętości życia. Z kolei kard. Vincent Nichols zwrócił uwagę, że nie powinno się wykluczać z debaty osób o przekonaniach religijnych, a wręcz przeciwnie – uwzględnić ich głosy przede wszystkim. – To, że jesteśmy jednym ludem pod Bogiem, od dawna jest kamieniem węgielnym naszego traktowania innych. Odbierz nam to przekonanie, a usuniesz to, co znaczy być człowiekiem. Kardynał Nichols ma rację. Wiele osób wierzących – chrześcijan, muzułmanów, wyznawców innych religii – uzna odrzucenie Mahmood za typowe dla jedynego uprzedzenia, które jest dozwolone. Odrzucenie kogoś ze względu na płeć, orientację seksualną lub rasę to przekroczenie granic. Ale bycie antyreligijnym – nie – skomentowała publicystka The Independent.
Anglikański pastor Graham Tomlin zwraca uwagę na słowa-klucze, których używa organizacja Dignity in Dying. Wybór, Dostęp i Kontrola. "Mówią one wiele o naszych współczesnych ramach moralnych: chcemy wyboru, mamy prawo dostępu do wszystkiego i, co najbardziej wymowne, chcemy kontrolować wszystko, co możemy. Argument za eutanazją koncentruje się wokół pragnienia kontrolowania naszego końca" – zauważa duchowny. "Potrzeba poczucia kontroli nad wszystkim jest patologiczna. Ale właśnie tym staliśmy się, jako kultura. Istnieją dobre powody – nie tylko religijne – aby znaleźć spokój i mądrość w uznaniu naszych ograniczeń, jakkolwiek bolesne by one nie były" – kontynuuje na łamach The Spectator pastor Tomlin.
– Projekt ustawy narusza prawa człowieka, ponieważ upoważnia państwo do odbierania ludziom życia – ostrzega były prokurator generalny Dominic Grieve na łamach The Times.
Czytaj też:
Przykre wieści z Wielkiej Brytanii. Kate i William wydali oświadczenieCzytaj też:
Londyn i Paryż nie odpuszczają. Wojska europejskie na Ukrainie?