W niedzielę wczesnym popołudniem bracia burmistrza, którzy nie mogli się z nim skontaktować, powiadomili służby. Do domu rodzinnego w Palczewie przyjechali strażacy, karetki pogotowia i policja. Szybko okazało się, że zarówno 32-letni burmistrz Krystian Betliński, jak i jego ojciec, nie żyją. Najprawdopodobniej obaj zatruli się czadem z pieca węglowego, który znajdował się w kotłowni domku jednorodzinnego.
– To był zwykły piec centralnego ogrzewania, bez tzw. podajnika. To nie był taki piec, który przez cały czas się pali. Wystarczyło go raz załadować i poczekać aż się wszystko wypali. Potem trzeba było go wyczyścić i kolejny raz załadować — mówi w rozmowie z "Faktem" mł. bryg. Michał Sochaczewski, rzecznik Straży Pożarnej w Radziejowie. Dodaje, że w ęgiel w piecu mógł się wypalać przez całą noc.
"Cichy zabójca"
Strażak zwraca uwagę, że temperatura w nocy z soboty na niedzielę była minusowa. – Było też bardzo wietrznie w Piotrkowie Kujawskim i w okolicach. Dlatego mogło dojść do tak zwanej cofki, przez co komin nie odprowadzał idealnie spalin z pieca. Wszystko mogło się tam "gotować". Przez większą część nocy ten tlenek węgla prawdopodobnie się wydostawał na pomieszczenia domu. W budynku nie było zainstalowanej czujki, która alarmowałaby o zagrożeniu. Pierwszym objawem świadczącym o zatruciu tlenkiem węgla są bóle i zawroty głowy, bóle brzucha, nudności – wskazuje.
– Jeśli te ofiary się "inhalowały" przez całą noc czadem, np. podczas snu, to nie byli tego świadomi. Tlenek węgla sprawia, że nasz sen jest głęboki. Mogło być tak, że starszy z mężczyzn odszedł we śnie, a młodszy, który był podtruty, mógł się przebudzić, wejść do łazienki i nawet nie przypuszczał, że tam było jeszcze większe stężenie tego czadu (łazienka graniczyła ścianą z kotłownią). To tam znaleźliśmy ciało burmistrza. On mógł nawet nie wiedzieć, że jego ojciec nie żyje, bo spali w dwóch odrębnych pokojach — mówi strażak
Według nieoficjalnych informacji, na ciele obu mężczyzn były widoczne plamy opadowe, co może oznaczać, że śmierć nastąpiła na długo przed przybyciem ratowników i strażaków.
Wyjaśnianiem przyczyn tragedii zajmuje się już śledczy.
Czytaj też:
Zagadkowa śmierć profesora UKSW. Są wyniki sekcji zwłokCzytaj też:
Ksiądz utopiony w Wiśle. Kto wydał ten okrutny rozkaz?