• Andrzej HorubałaAutor:Andrzej Horubała

Zapisy żałoby

Dodano:   /  Zmieniono: 
 
Jakże mdły zdaje się Julian Barnes po C.S. Lewisie, jak płaski! Gdzież jego „Wymiarom życia” do „Smutku”! Gdzież do przepastnych otchłani rozpaczy, w które zstąpił autor „Opowieści z Narnii” po śmierci żony, gdy zwątpił nie w Boga, lecz w Bożą miłość, gdy z przerażeniem zobaczył, że jego wiara, z którą obnosił się po świecie, którą olśniewał bogobojne słuchaczki, zostaje zdmuchnięta jak domek z kart!

Gdzież Barnesowi pozbawionemu łaski wiary, rozmiłowanemu w kulturze, przynoszącemu eseistyczną wysmakowaną książkę, do C.S. Lewisa, który zszedł na dno rozpaczy dyktującej mu po stracie żony słowa: „Obawiam się, że jesteśmy szczurami w pułapce. Albo jeszcze gorzej, szczurami w laboratorium. Ktoś, zdaje się, powiedział: »Bóg zawsze opiera swe działanie na geometrii«. A może prawdziwsze byłoby powiedzenie: »Bóg zawsze dokonuje wiwisekcji«?” 

Gdzież eleganckiemu estetyzującemu Barnesowi opowiadającemu o swym wdowieństwie do szamotania się Lewisa, który nazwie Boga „kosmicznym sadystą”, ale przecież nasyci swój ekspresyjny „Smutek” także refleksjami, jak Czas okazuje się podstępnym lekarzem, jak jesteśmy próżni, by w oczach swoich i świata okazać się „tragicznymi bohaterami, a nie zwykłymi żołnierzami w ogromnej armii ludzi pogrążonych w żałobie”. (…)

fot: Zumapress/Forum

    

Cały artykuł dostępny jest w 30/2015 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także