- Budowa biznesu, który będzie wspierał odnawialne źródła energii i alternatywne paliwa w transporcie wymaga dużych nakładów finansowych na inwestycje. Chcemy, aby polska energetyka była innowacyjna, stabilna i konkurencyjna. Do tego potrzebne są kapitałochłonne projekty obszarowe. Tylko duży koncern multienergetyczny będzie dysponował wystarczająco dużym kapitałem, aby pozwolić sobie na takie inwestycje – mówił dyrektor Biura Strategii i Projektów Strategicznych PKN Orlen, Karol Wolff.
Dyrektor ds. strategii Orlenu zwrócił uwagę, że przez najbliższe 10-20 lat koncern będzie musiał równoległe funkcjonować w dwóch systemach energetycznych: starym opartym o paliwa kopalniane, i nowym opartym o czystą i odnawialną energię.
- Niezbędne zmiany są wywołane czynnikami klimatycznymi, a co za tym idzie regulacyjnymi. Branża „oil and gas” będzie przechodziła w najbliższym czasie największą transformację. To ogromne wyzwania połączone z dużym ryzykiem, ale też i wielka szansa i możliwości do rozwoju – mówił Artur Cieślik, wiceprezes ds. Strategii i Regulacji w PGNiG.
W ramach zielonej transformacji PGNiG planuje być głównym dostawcą gazu jako paliwa przejściowego. Koncern ocenia, że energetyka i ciepłownictwo, ze względu na presję dekarbonizacyjną Komisji Europejskiej, będzie wymagała najszybszej transformacji. Ze względu na brak w Polsce elektrowni atomowych tylko gaz może zapewnić stabilność szczytową w energetyce i ciepłownictwie w sytuacji odchodzenia od węgla.
- Chcielibyśmy, aby ten okres przejściowy, w którym będziemy wykorzystywać gaz, był odpowiednio długi, aby pozwolił przekształcić się zarówno naszej spółce jak i całej polskiej gospodarce. Myślę, że takim realnym horyzontem jest rok 2050, do którego gaz powinien być podstawowym źródłem zarówno dla energetyki jak i ciepłownictwa – kontynuował Artur Cieślik.
- Gaz to dziś jedyne źródło, które technologicznie pozwala zapewnić stabilność energetyczną systemu w szczytowych momentach. Także ciepłownictwo – to duże, ale też mniejsze, powiatowe, będzie musiało się w najbliższych latach przekształcać. Jedynym dostępnym rozwiązaniem są dziś turbiny gazowe, które zapewniają taką możliwość – tłumaczył wiceprezes PGNiG.
PGNiG pokłada rozwojowe nadzieje także w gazach odnawialnych, szczególnie w biometanie, ale także wodorze. W średnioterminowej perspektywie koncern planuje rozwój mieszanek gazu ziemnego z biometanem, a w dalszej – prace nad wodorem. W przypadku tego drugiego PGNiG specjalizować będzie się w tym, w czym już ma największe kompetencje, czyli magazynowaniu i dystrybucji. Grupa Kapitałowa PGNiG dysponuje największą w Europie gazową siecią dystrybucyjną, przekraczającą 190 tys. km.
- Prowadzimy projekty związane z wielkoskalowym magazynowaniem gazów. Mamy kawerny w Kosakowie koło Gdyni, w których w przyszłości będziemy mogli składować wodór pozyskiwany np. w procesie elektrolizy z wykorzystaniem energii elektrycznej pochodzącej z nadwyżek z OZE. To są elementy, które będziemy wnosić do koncernu multienergetycznego – tłumaczył Artur Cieślik.
Ideę gazu jako paliwa przejściowego do roku 2050 skontrował Krzysztof Nowicki, prezes ds. fuzji i przejęć Grupy Lotos.
- Gaz będzie za chwilę traktowany przez Komisję Europejską dokładnie tak, jak traktowany jest dziś węgiel. Dlatego budujemy koncern multienergetyczny, aby sprostał on wyzwaniom rewolucji energetycznej, które czekają rynek energii w tej gonitwie ratowania klimatu.
Artur Cieślik zgodził się, że zmiany klimatyczne powodują dużą presję w strefie legislacyjnej, jednak bezpieczeństwo energetyczne kraju zależy od tego, aby transformacja w Polsce była prowadzona w trybie ewolucyjnym, nie rewolucyjnym.
- Europa Zachodnia może sobie pozwolić na rewolucję w transformacji energetycznej, bo mają szerszy zakres odnawialnych źródeł energii, mają atom. My mamy inne uwarunkowania historyczne czy infrastrukturalne. Dlatego, jako spółka chcemy przekonać, że w Polsce powinniśmy iść w kierunku ewolucji z gazem, jako paliwem przejściowym.
O potrzebie budowy koncernu multienergetycznego w odpowiedzi na zmieniające się wyzwania energetyczne mówił także Dawid Piekarz, wiceprezes Instytutu Staszica. Jego zdaniem potrzeba wynika m.in. z tego, że w obecnej chwili nieznane są dokładne wymagania ani kamienie milowe na drodze do dekarbonizacji.
- Rok temu zobaczyliśmy europejski „Zielony Ład” i mniej więcej widzieliśmy, jak on będzie wyglądał, a w tym roku zobaczyliśmy plan „Fit for 55”, który dodał zielonemu ładowi silnik odrzutowy, niosący nas w nieznane i trochę nie wiemy, jak po tym będzie wyglądał świat – mówił Dawid Piekarz.
Zdaniem wiceprezesa Instytutu Staszica, aby przygotować się na zmiany w energetyce, trzeba stać się na tyle dużym graczem, aby aktywnie uczestniczyć w procesie regulowania tych zmian.
- Jeśli dzieje się jakaś rewolucja, np. technologiczna albo regulacyjna, to warto być w pozycji, w której nie jesteśmy tylko przedmiotem, ale też podmiotem. Żeby być podmiotem, trzeba być silnym i stać w miejscu, w którym można ten proces kontrolować. Podobnie, jak było podczas gorączki złota w Stanach Zjednoczonych. Tam najwięcej zarobili nie poszukiwacze złota, ale sprzedawcy łopat, wiader i kilofów – oceniał Piekarz.
Karol Wolff z Orlenu zwrócił uwagę, że za 20 lat będą rozwijać się technologie energetyczne, które teraz są dopiero zapowiadane, jak np. modułowe reaktory jądrowe oraz CCS, czyli wychwytywanie i magazynowanie dwutlenku węgla.
- Połączenie się w koncern multienergetyczny pozwoli nam stworzyć warunki do rozwijania nowych technologii. Musimy inwestować w portfolio linii biznesowych, ale musimy to robić w skoordynowany sposób – mówił Karol Wolff.
Prowadzący debatę Marek Tejchman stwierdził, że koncern, nawet jeśli powstanie, to będzie jedynie europejskim średniakiem. Z taką tezą nie zgodził się Dawid Piekarz, stwierdzając, że nawet jeśli nie będziemy ścigać się z BP i z Shellem, to patrząc na to, gdzie znajdujemy się geograficznie, będziemy mogli stworzyć pewną masę krytyczną. Nowy koncern będzie miał dużą rolę w transformacji w całym regionie Europy Środkowo-Wschodniej.
- Jako firma z sektora „oil and gas” koncern multienergetyczny byłby porównywalny wielkością z europejską pierwszą ligą – hiszpańskim Repsolem czy włoskim Eni. Na pewno byłby większy od bezpośredniej konkurencji w regionie, czyli koncernów MOL czy OMV – podsumował Artur Cieślik, wiceprezes ds. Strategii i Regulacji w PGNiG.