Wyłącznie zbliżającej się wielkimi krokami kampanii wyborczej zawdzięczamy to, że radykalne postulaty grupy C40 wywołały tak wielkie medialne poruszenie. Pretekstu do wywołania ożywionej publicznej debaty dostarczyła wprawdzie niedawna publikacja w „Dzienniku Gazecie Prawnej”, lecz informacje o planach stołecznego ratusza napływały już od co najmniej kilku lat.
Warszawa przystąpiła do grupy C40 Cities w 2020 r. i już wtedy dobrze znane były najbardziej kontrowersyjne pomysły wiążące się z przynależnością do niej, a mimo to nie przyciągnęły uwagi mainstreamowych mediów. Dopiero wyborcza gorączka i związana z nią chęć spolaryzowania wyborców sprawiła, że o radykalnym programie największych metropolii świata mogli usłyszeć niemal wszyscy bez wyjątku.
DZIESIĘĆ LAT WCZEŚNIEJ NIŻ INNI
Początki grupy, do której zapisał Warszawę Rafał Trzaskowski, sięgają 2005 r. Gdy w Polsce zrównoważony rozwój był jeszcze pieśnią odległej przyszłości, włodarze 18 wielkich miast z całego świata spotkali się w Londynie, aby zawiązać współpracę na rzecz ochrony klimatu. Zaledwie rok później grupa nosząca nazwę C20 w porozumieniu z Inicjatywą Klimatyczną Clintonów podjęła decyzję o zwiększeniu liczby członków do 40.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.