Temat wydatków państwowych w środkach masowego przekazu regularnie rozpala opinię publiczną. Trudno się dziwić – w końcu chodzi o setki milionów złotych, które kierowane są do mediów. Niestety, najczęściej z politycznego klucza. Zmiana władzy, która oficjalnie dokonała się w Polsce 13 grudnia, została przyjęta po stronie liberalno-lewicowej co najmniej z ulgą. Co najmniej, bo w wielu redakcjach wystrzeliły wręcz korki od szampanów. Myli się ten, kto sądzi, że chodzi wyłącznie o politykę. Ta, rzecz jasna, jest ważna, ale to niejedyny czynnik.
Powrót do przeszłości
Przez osiem lat Zjednoczonej Prawicy liberalno-lewicowe media otwarcie krytykowały rząd za to, że pozbawił ich państwowych pieniędzy w różnych postaciach. Nic dziwnego. Przez lata zdążyły się przyzwyczaić, że taki stan rzeczy jest naturalny. Dzięki temu mogły m.in. budować swoją przewagę i jednocześnie opowiadać frazesy o wolnym rynku. A ten, jeśli chodzi o obszar mediów, od zawsze był wypaczony, choć to temat na zupełnie oddzielną historię.
Media, które przez osiem lat były w opozycji do rządu, liczą obecnie na finansowe odbicie.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.