Girzyński: Obawa o matury wciąż powoduje stres uczniów

Girzyński: Obawa o matury wciąż powoduje stres uczniów

Dodano: 
Zbigniew Girzyński
Zbigniew Girzyński Źródło: PAP / Tytus Żmijewski
Ostry konflikt nie służy nikomu. Rządowi – bo przewlekły protest zawsze dla władzy jest niekorzystny. Nauczycielom – bo przy okazji protestu media promują wystąpienia najbardziej skrajne, także nie zawsze mądre. W efekcie odbiór społeczny protestu jest fatalny. Najbardziej jednak szkodzi naszym dzieciom – mówi portalowi DoRzeczy.pl dr Zbigniew Girzyński, historyk Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, polityk Prawa i Sprawiedliwości.

Ogólnopolski Międzyszkolny Komitet Strajkowy nauczycieli wezwał dyrektorów szkół do przeprowadzenia rad pedagogicznych, co stwarza szansę na przeprowadzenie matur. Strajk jednak toczy się dalej. Nauczyciele z komitetu podkreślili też apolityczność własnego protestu?

Zbigniew Girzyński: Każdy protest w sferze budżetowej zawsze będzie miał charakter polityczny. W przypadku strajku nauczycieli wrażenie to potęguje jeszcze fakt, że odbywa się on w roku wyborczym, gdy za miesiąc są wybory do Parlamentu Europejskiego, a jesienią o Sejmu i Senatu. Strajk nauczycieli początkowo zyskał pewną sympatię, z uwagi na postulaty płacowe. Natomiast potem poparcie dla protestu zaczęło topnieć z powodu obaw przed nieprzeprowadzeniem matur.

Wcześniej było ryzyko, że nie odbędą się egzaminy gimnazjalne i ósmoklasistów, a zostały przeprowadzone bez większych problemów.

Udało się je przeprowadzić dzięki ogromnemu zaangażowaniu nauczycieli, którzy nie brali udziału w strajku. Z maturami byłby dużo większy problem. Sam jestem ojcem tegorocznego maturzysty i nie ukrywam, że ryzyko, iż egzaminy dojrzałości miałyby nie dojść do skutku powoduje ogromny stres. Dlatego też stanowisko strajkujących wzywające do przeprowadzenia klasyfikacji maturzystów należy odebrać pozytywnie.

I wydał je nie Związek Nauczycielstwa Polskiego, ale ogólnopolski komitet strajkowy. Pan niedawno ostro krytykował ZNP i jego przewodniczącego Sławomira Broniarza. Dlaczego?

Pan Broniarz przewodniczącym związku jest od 21 lat, a wcześniej był przez cztery lata wiceprzewodniczącym. Od ćwierć wieku. We władzach związku Broniarz był w czasie, gdy rządził Sojusz Lewicy Demokratycznej. Wtedy jeszcze nie partia, ale koalicja różnych organizacji. Częścią SLD był wtedy Związek Nauczycielstwa Polskiego z Broniarzem.

A jaki ma to mieć związek z obecnym strajkiem?

Przez te 25 lat rządziły różne ugrupowania. Pan Broniarz mógł w tym czasie doprowadzić do porozumienia nauczycieli z rządem w sprawie regularnych, systemowych podwyżek w oświacie. Gdyby nauczyciele co roku otrzymywali 100 złotych podwyżki, to po tych 25 latach byliby zupełnie gdzie indziej. Nie jest tak, bo polityka pana Broniarza często skupia się na obronie partii, które lubi – jak SLD, czy PO, a zwalczaniu władzy, której nie lubi, czyli PiS.

No dobrze, ale teraz jest komitet międzyszkolny. Nauczyciele chyba jednak przeprowadzą matury. Jednocześnie jednak odmawiają uczestnictwa w okrągłym stole z rządem. Pytanie, jak to się skończy?

Mam nadzieję, że jednak dojdzie do porozumienia. Ostry konflikt nie służy nikomu. Rządowi – bo przewlekły protest zawsze dla władzy jest niekorzystny. Nauczycielom – bo przy okazji protestu media promują wystąpienia najbardziej skrajne, także nie zawsze mądre. W efekcie odbiór społeczny protestu jest fatalny. Najbardziej jednak szkodzi naszym dzieciom, bo tych straconych dni, w których nie było lekcji, już nikt nie odzyska. Nie mówiąc już o sytuacji, gdyby nie doszło do matur, tu jednak mam nadzieję, że one się odbędą. A także, że dojdzie do porozumienia, które zapewni trwały wzrost płac nauczycieli oraz doprowadzi do poprawy sytuacji polskiej edukacji.

Czytaj też:
ZNP nie weźmie udziału w obradach okrągłego stołu. Dworczyk: Mam nadzieję, że opadną emocje
Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także