Cezary Gmyz: Gospodarka morska, żegluga śródlądowa i rybołówstwo to chyba nie były priorytety poprzedniego gabinetu. Co pan zastał na obszarze, którym się zajmuje ministerstwo?
Marek Gróbarczyk: Najistotniejsze chyba jest, że te obszary nie były ze sobą zintegrowane. Rybołówstwo było w resorcie rolnictwa, gospodarska morska najpierw w Ministerstwie Infrastruktury, a potem w Ministerstwie Rozwoju. Zainteresowania żeglugą śródlądową w ogóle nie było. Był to zaledwie jeden wydział, w którym pracowało kilka osób zajmujących się kilkoma tysiącami dróg śródlądowych w Polsce. W tej chwili odbudowujemy ten bardzo istotny obszar gospodarki.
Z czego wynika totalna zapaść żeglugi śródlądowej, która była kołem napędowym gospodarki zarówno I, jak i II Rzeczypospolitej, a i w PRL odgrywała bardzo ważną rolę?
Żeglugi śródlądowej nie można traktować w oderwaniu od innych obszarów, a więc gospodarki morskiej czy przemysłu stoczniowego. Te dziedziny zostały konsekwentnie zniszczone z gigantyczną szkodą dla gospodarki polskiej. Skorzystali na tym głównie Niemcy, a także Holendrzy, którzy rozbudowali swój przemysł stoczniowy, czy Chińczycy i Koreańczycy – oni również przejęli część zamówień na budowę statków. Potwierdzają to dobitnie statystyki. Im bardziej spadała masa towarowa przewożona Odrą, tym bardziej ta masa rosła po stronie niemieckiej.
Czy stworzenie środkowoeuropejskiego korytarza transportowego pozwoli odbudować żeglugę?
Korytarz środkowoeuropejski traktujemy jako absolutny priorytet. Ma on gigantyczne znaczenie ze względu na multimodalność [łączenie różnych gałęzi transportu – przyp. red.]. To przecież nie tylko żegluga, lecz także tzw. Nadodrzanka, czyli towarowa linia kolejowa C-E 59 oraz droga ekspresowa S3. Korytarz integruje więc trzy rodzaje transportu – wodny, kolejowy i drogowy. Potencjalnie to prawdziwa transportowa żyła złota. Ten rodzaj zintegrowanego systemu transportu jest promowany przez Unię Europejską, a my z nie do końca jasnych powodów byliśmy blokowani w rozwoju tego typu transportu. Co gorsza, działania blokujące jego rozwój były „przyklepywane” przez poprzedni gabinet. (...)
fot. ROBERT GARDZIŃSKI