MARCIN MAKOWSKI: „Dobra zmiana” dostaje zadyszki?
JACEK SASIN: Nie mam takiego wrażenia. W końcu udało się zrealizować sporo z naszych zapowiedzi przedwyborczych. Jest program „500+”, są bezpłatne leki dla seniorów, daliśmy wybór rodzicom w kwestii kształcenia sześciolatków, ograniczyliśmy wyprzedaż ziemi rolnej. Wiele przed nami, ale to są realne sukcesy.
Przecież pan wie, o co pytam.
Wiem i nie będę ukrywać, że potknięcia na tej drodze się zdarzają, ale nie myli się tylko ten, kto nic nie robi. My robimy dużo…
I często się potykacie?
Nie o to chodzi, po prostu błędy trzeba na bieżąco korygować i już się tym zajmujemy.
Korygować, jak mówi Jarosław Kaczyński, „rozgrzanym żelazem”?
Ja te słowa rozumiem jako brak tolerancji dla patologii, które były tak charakterystyczne dla rządów naszych poprzedników i miały się nie powtórzyć. Zamierzamy dotrzymać tej obietnicy. Jeśli faktycznie są w naszej partii ludzie, którzy traktują politykę jako sposób na łatwe dorobienie się, to zostaną surowo ukarani.
Z jednej strony kara, z drugiej premier Szydło, przyjmując dymisję ministra Dawida Jackiewicza, stwierdziła, że „wypełnił swoją misję”. Coś tu się nie klei.
Niekoniecznie. Ocena działalności ministra w tak skomplikowanym sektorze jak finanse publiczne musi być wielopłaszczyznowa. Nie podzielam opinii, jakoby Dawid Jackiewicz był jedynym odpowiedzialnym za złą atmosferę wokół spółek Skarbu Państwa. Pamiętajmy, z jak trudną misją wszedł do rządu i jak porażającą skalę nadużyć ujawnił w audycie. Żeby odwrócić ten negatywny trend, tj. korzystania z majątku państwowego jak z dojnej krowy, trzeba było dokonać również wielu zmian kadrowych. Potrzeba było ludzi, którzy – mówiąc górnolotnie – zrozumieją misję, która przed nimi stoi. (...)
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.