Nie, nie o swoją, lecz o popularność noblistki Olgi Tokarczuk. Córka byłego premiera bardzo ubolewa nad faktem, że świeżo założone konto pisarki ma stosunkowo niewielu obserwujących.
„Jestem w szoku, bo nasza noblistka Olga Tokarczuk założyła swój Instagram już tydzień temu i ma zaledwie 13 tys. obserwujących [liczba ta wzrosła do ponad 33 tys. obserwujących – przyp. red.]. Co jest, kurczę?! Moim skromnym zdaniem taka osoba powinna mieć co najmniej 100 tys. obserwujących po jednym dniu, a nie 13 tys. po tygodniu” – oburza się Kasia.
„Nie sądzę, by dla Pani Olgi był to jakiś problem, ale mi jest szkoda, że nie korzystamy z takiej szansy. Kilkanaście lat temu ludzie daliby się pokroić za to, by móc wysłać prywatną wiadomość do noblistki albo zobaczyć, co robiła rano, albo być na bieżąco ze wszystkimi jej wystąpieniami” – pisze dalej Tuskówna. Chociaż zaznacza też przy okazji, że „doskonale zdaje sobie sprawę, jakimi prawami rządzi się Instagram i że bardzo często jest tak, że osoby, które nie wnoszą zbyt dużo do naszego życia, mają bardzo dużo obserwujących”. To prawda. Kasia Tusk np. ma ich 345 tys. Tak, tysięcy.
Czytaj też:
Sejm wyraził uznanie dla Tokarczuk. Jeden poseł był przeciw
Czytaj też:
Julia Wieniawa o swoim Instagramie: 20 stadionów ludzi
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.