Na początku grudnia brytyjski "Independent" donosił, że TikTok został oskarżony o potajemne gromadzenie „ogromnych ilości” danych użytkowników i wysyłanie ich na serwery w Chinach.
W USA powstał pozew zbiorowy, w którym stwierdzono, że popularna aplikacja do udostępniania wideo jest fabrycznie wyposażona w „chińskie oprogramowanie do nadzoru”, które narusza prawo do prywatności, danych i ochrony konsumentów.
„TikTok potajemnie zassał i przesłał na serwery w Chinach ogromne ilości prywatnych i umożliwiających identyfikację danych użytkowników, które można wykorzystać do identyfikacji, profilowania i śledzenia lokalizacji i działań użytkowników w Stanach Zjednoczonych teraz i w przyszłości” –głosi treść pozwu. „TikTok również potajemnie pobierał treści użytkowników, takie jak projekty filmów, które nigdy nie były przeznaczone do publikacji, bez wiedzy i zgody użytkownika. Krótko mówiąc, przyjemna zabawa w TikToka wiąże się z dużymi kosztami” – czytamy dalej w piśmie.
ByteDance, chińska firma odpowiedzialna za aplikację, nie odpowiedziała od razu na zarzuty. Oświadczenie wydano nieco później.
TikTok nie jest dostępny w Chinach, ale ByteDance obsługuje podobną wersję aplikacji o nazwie Douyin. ByteDance twierdzi, że obie aplikacje są wyodrębnione i że żadne dane dotyczące użytkowników TikTok nie są przechowywane w Chinach.
„Przechowujemy wszystkie dane użytkowników TikTok US w Stanach Zjednoczonych, a nadmiarowość kopii zapasowych w Singapurze” –czytamy w oświadczeniu. „Nasze centra danych znajdują się całkowicie poza Chinami i żadne z naszych danych nie podlega chińskiemu prawu” – dodano.
Dane z grudnia z witryny analitycznej Sensor Tower ujawniły, że aplikacja została pobrana ponad 1,5 miliarda razy za pośrednictwem Apple App Store i Google Play. Użytkownicy zazwyczaj udostępniają tam 15-sekundowe filmy wideo z synchronizacją ruchu ust do utworów lub wykonywaniem szkiców komediowych.
Czytaj też:
Prezydent założył konto na TikTokuCzytaj też:
Prezydent na TikToku. Wymowny komentarz Kosiniaka-Kamysza