Przypomnijmy, że w poniedziałek wieczorem Sejm przyjął ustawę PiS ws. głosowania korespondencyjnego. W uzasadnieniu projektu napisano, że nowa regulacja ma związek z bezpiecznym przeprowadzeniem wyborów prezydenckich w warunkach ogłoszonego w Polsce stanu epidemii koronawirusa. Za przyjęciem ustawy – z trzema poprawkami PiS – opowiedziało się 230 posłów, 226 było przeciw, a 2 wstrzymało się od głosu. Nowelizacja Kodeksu wyborczego daje marszałkowi Sejmu prawo, by w czasie stanu epidemii zmienić termin wyborów, ale w granicach określonych przez ustawę zasadniczą. Daje również możliwość przeprowadzenia wyborów wyłącznie w formie korespondencyjnej.
"Jeśli Jarosław Kaczyński liczy na to..."
Prace nad zmianami kodeksy wyborczego (ustawa trafiła teraz pod obrady Senatu), skomentował dzisiaj kandydat na prezydenta Robert Biedroń.
– Cały ten proces wyborczy i kampania wyborcza, i to jak są przygotowywane wybory, dają podstawę do zakwestionowania tych wyborów – komentował polityk.
– Jestem przekonany, że nie tylko mój komitet, ale inne komitety będą składały skargi wyborcze, ale jeśli Jarosław Kaczyński liczy na to, że ja wycofam się z tych wyborów, to po moim trupie – mówił Robert Biedroń podczas konferencji prasowej.
Polityk zwrócił się też z nietypową propozycją do liderów obozu rządzącego. – Mam apel do rządu Morawieckiego, do Jarosława Kaczyńskiego. Umówcie się na herbatę z waszą koleżanką z Trybunału Konstytucyjnego, z panią profesor Pawłowicz, która zrobiła piękny wykład na temat tego jak można sfałszować wybory korespondencyjne – tłumaczył Biedroń, odnosząc się do opinii Krystyny Pawłowicz sprzed kilku lat.
Czytaj też:
"Szpital plus dla władzy". MSWiA dementuje doniesienia "Wyborczej"