Co skłoniło obu liderów do samoograniczenia się? Na pewno psychologicznie było to trudne dla obu stron. Jeśli jednak popatrzeć na to z boku i bez emocji, to wygrała polityczna formuła: win-win. Gowin pokazał determinację i ma szansę uratować całość swej partii. Kaczyńskiemu spada z głowy problem, jak przeprowadzić wybory w maju. Ekipa PiS odpycha od siebie nową falę ataków Zachodu dotyczących łamania demokracji. A trzeci – najmniej zauważalny – beneficjent tej ugody, czyli premier Mateusz Morawiecki, cieszy się z zachowanej sejmowej większości dla swego rządu. Mało kto bowiem zwrócił uwagę na jego obecność na środowym „szczycie przełomu”.
Czytaj też:
Jarosław vs. Jarosław. Reszta to nihilizm
Czytaj też:
Nowe wybory czy "przesunięcie wyborów"? Gowin tłumaczy
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.