Politycznym wydarzeniem tygodnia była wymiana kandydata Koalicji Obywatelskiej na prezydenta Polski. Małgorzatę Kidawę-Błońską zastąpił prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. Jak ocenia Pan tę zmianę?
Dr Piotr Łuczuk: To, że do zmiany może dojść, media donosiły już wcześniej. Na giełdzie od dawna było nazwisko byłego premiera Donalda Tuska, ostatnio też marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego, czy Radosława Sikorskiego i Rafała Trzaskowskiego, który ostatecznie dostał nominację. Ale proszę zwrócić uwagę na fakt, że obrady gremiów partyjnych trwały dość długo, można sądzić, że ta nominacja nie była tak jednogłośna, jak teraz władze największej partii opozycyjnej to przedstawiają. Ale to już kuchnia polityczna, której kulisów nie poznamy, a przynajmniej nie poznamy w najbliższym czasie.
A co oznacza ta zmiana od strony wizerunkowej?
Przede wszystkim należy podkreślić, że Małgorzata Kidawa-Błońska była pierwszą kobietą, która była kandydatką na prezydenta z głównej partii opozycyjnej. A więc kandydatką, która w założeniu miała być główną konkurentką urzędującego prezydenta. Wcześniej na najwyższy urząd w państwie kandydowały kobiety, choćby Hanna Gronkiewicz-Waltz, ale nie miały one większych szans. Były kobiety premierami i marszałkami Sejmu, ale Kidawa-Błońska miała być pierwszą kobietą, która zawalczy o zwycięstwo. Podobne nadzieje wiązano w USA z Hillary Clinton. I zarówno kandydatka Partii Demokratycznej w USA nie została prezydentem, jak i nie udało się to Małgorzacie Kidawie-Błońskiej. Z tą różnicą, że Clinton walczyła do końca i przegrała z triumfatorem, Donaldem Trumpem, zaś kandydatka Koalicji Obywatelskiej straciła nie tylko drugie miejsce, ale była daleko poza podium, jej poparcie było poniżej progu wyborczego, znacznie niższe niż partii, która ją wystawiła. Stąd decyzja o wymianie kandydatki.
Co zmienia pojawienie się Rafała Trzaskowskiego?
Do tej pory kampania odbywała się w cieniu epidemii koronawirusa. Teraz powoli polityka znów wraca, i pojawia się nowy kandydat. Ten efekt nowości będzie przemawiał za Rafałem Trzaskowskim, który pełni rolę trochę takiego jokera w talii opozycji. Podczas debaty prezydenckiej dziesięciorga kandydatów Andrzej Duda wprost odnosił się do Władysława Kosiniaka-Kamysza. Widać było, że to kandydat Polskiego Stronnictwa Ludowego jest przez sztab obecnego prezydenta oceniany jako najgroźniejszy konkurent. Teraz pojawia się Rafał Trzaskowski. I kolejnym jego atutem jest to, że sztaby pozostałych kandydatów – zarówno Andrzeja Dudy, jak i jego konkurentów – musiały prowadzić kampanię, przedstawiać różne pomysły. I trochę z tych pomysłów „wystrzelały się” szykując się do wyborów zaplanowanych na 10 maja. To może dawać pole do działania dla Rafała Trzaskowskiego i jego sztabowców. Czy tę szansę wykorzystają – zobaczymy. Pamiętamy bowiem kampanię Rafała Trzaskowskiego w Warszawie.
Został prezydentem stolicy…
Został, ale dzięki specyfice miasta i dzięki temu, że tam wyborcy często głosują przeciwko PiS-owi. Ale kampania Trzaskowskiego była oceniana bardzo negatywnie. O tym, jak będzie wyglądać kampania w wyborach na prezydenta RP, zdecydują najbliższe dni.
Czytaj też:
Prof. Chwedoruk: Start Trzaskowskiego ostatecznie przekreślił Biedronia
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.