Pojawiły się głosy, że w Janowie Podlaskim konie stały w odchodach bez opieki weterynaryjnej. Postanowiliśmy zapytać ministra rolnictwa o to, czy zgadza się z opinią na temat fatalnych warunków zwierząt. – Obecna nagonka leży w interesie pośredników zajmujących się sprzedażą koni, aby obniżyć ich wartości, a w efekcie uzyskać jeszcze większe zyski. Zwraca na to uwagę również Polski Związek Hodowców Koni Arabskich, podkreślając jednocześnie dyskredytację hodowców koni arabskich w Polsce w oczach potencjalnych kupców z zagranicy. W tym roku powołałem pełnomocnika ds. hodowli koni. Jego zadaniem jest stały monitoring sytuacji w państwowych stadninach oraz reagowanie na ewentualne nieprawidłowości. Efektem tej działalności jest wymiana zarządu w Stadninie Konie Janów Podlaski i wprowadzanie programu naprawczego. Konie w janowskiej stadninie przebywają w odpowiednich warunkach i maja zapewnioną właściwą opiekę weterynaryjną. Przeprowadzone kontrole nie potwierdzają informacji medialnych o złych warunkach przebywania. Warunki te determinowane są jednak istniejącą zabytkową infrastrukturą hodowlaną – powiedział nam Ardanowski.
Wiele mówi się też o problemach finansowych słynnej stadniny koni. Jan Krzysztof Ardanowski zdradził nam przyczyny słabej kondycji finansowej tego miejsca. – Co do strat, to na pewno nie można mówić o wspomnianych kwotach. Wyniki finansowe stadniny za 2019 nie są najlepsze. Starta może wynieść kilkaset tysięcy złotych, ale pełne dane będą pod koniec czerwca. Wstępne mówią o tym, że poprawa w stosunku do roku ubiegłego roku może wynieść około 2,7 mln złotych, co potwierdza, że spółka wychodzi z kryzysu finansowego. Sprzedaż najlepszej w historii klaczy, co było decyzją skandaliczną, ratowała wynik finansowy i prestiż ówczesnego prezesa stadniny. Zwracam uwagę, że historycznie wyniki finansowe stadniny zawsze balansowały na granicy zera. Wciąż przytaczany jest słynny rok 2015, w którym sprzedano klacz Pepita za 1,4 mln euro, ale nie wspomina się już, że bez tej transakcji Janów zanotowałby wówczas stratę na poziomie 2,8 mln złotych. Pamiętajmy również o tym, że stadnina ucierpiała w wyniku suszy w 2018 i w 2019 roku, a nie może ona otrzymać pomocy suszowej takiej, jaka kierowana jest do rolników. Pracujemy nad systemowym uregulowaniem hodowli koni w Polsce, które zapewni stabilną sytuację finansową spółek obciążonych misją utrzymania stąd podstawowych i zapewnienia niezbędnych zasobów genetycznych hodowanych koni – podsumował minister rolnictwa.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.