Przy okazji zaprezentowanej przez Andrzeja Dudę "Karty rodziny" pojawiły się spekulacje, że prezydent mówiąc krytycznie o LGBT, próbuje wciągnąć kontrkandydatów do wojny światopoglądowej. Czy sztab Andrzeja Dudy celowo przywołuje ten temat, aby wygrać kampanię prezydencką?
Jacek Wilk: Dla mnie jest to oczywiście temat zastępczy. Motywy tej taktyki są oczywiste i czytelne dla każdego, kto zajmuje się przynajmniej przez jakiś czas czynnie polityką. Sztabowcy Andrzeja Dudy słusznie przyjęli, że za wszelką cenę należy odsunąć lub schować tak głęboko, jak tylko się da, wszystkie takie tematy tej kampanii, które działają na niekorzyść obozu rządzącego – drożyznę, rosnące bezrobocie, coraz powszechniejsze poczucie niepewności jutra wśród Polaków i najważniejszy – kryzys gospodarczy spowodowany nieudolnością rządu w walce z rzekomą pandemią. Jakby tego wszystkiego było mało, niemal codziennie słyszymy o nowych odsłonach niejasności i afer związanych z różnymi, wielomilionowymi transakcjami zakupu rozmaitego sprzętu i produktów medycznych na potrzeby "walki" z COVID19.
Temat LGBT jest po prostu idealny, aby to wszystko przykryć i odwrócić uwagę – rozpala do czerwoności emocje i angażuję ogromną większość przekazów medialnych. Narzuca tzw narrację i zmusza do reakcji kontrkadydatów, którzy zamiast przedstawiać swoje programy pytani są w kółko przez media: "co Pan na to?". To oczywiście postępowanie niegodziwe i obrzydliwe, ale wobec spadających notowań urzędującego Prezydenta, jego spin-doktorzy nie cofną się zapewne teraz przed żadnym świństwem.
Wypowiedzi posła Przemysława Czarnka i Jacka Żalka wywołały falę krytyki. Posłowie Zjednoczonej Prawicy dosadnie określili środowisko LGBT. Tyle mówi się o jedności, więc dlaczego politycy dążą do polaryzacji?
Słowa posłów Zjednoczonej Prawicy były chamskie, prymitywne i niedopuszczalne.
Pan by tak nie powiedział?
Sam jestem konserwatystą i tradycjonalistą i oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, jak wielkie zagrożenie społeczne niesie ze sobą promowanie niezwykle szkodliwej społecznie ideologii LGBT, ale w przeciwieństwie do wyżej wymienionych panów jestem katolikiem, a nauka Kościoła Katolickiego wyraźnie i jednoznacznie nakazuje szacunek wobec każdej osoby ludzkiej. Można i trzeba odważnie i stanowczo krytykować czyjeś argumenty i poglądy - w tym przypadku tezy i postulaty ideologów LGBT - ale nikomu nie wolno odbierać przyrodzonej godności osoby ludzkiej. Jestem zwolennikiem ostrego sporu politycznego, ale na argumenty ad rem, a nie ad personam.
Zaraz wyjdzie na to, że popiera pan ideologię LGBT.
Jednoznacznie odrzucam i potępiam ideologię LGBT, jak i fałszywie rozumianą tolerancję, ale katolik ma obowiązek kochać każdego bliźniego, w tym nawet wroga. Dlatego ostry spór polityczny nigdy nie powinien schodzić na poziom poniżania i uwłaczania komukolwiek.
Niedawno powiedział pan, że jeśli dojdzie do drugiej tury w wyborach prezydenckich, w której będą Andrzej Duda i Rafał Trzaskowski, to wybierze pan tego drugiego. Część osób zarzuciła panu pośrednią pomoc Trzaskowskiemu. Zasadnie?
W żadnym wypadku. W najmniejszym nawet stopniu nie wspieram tego kandydata, ani też nie podzielam jego poglądów lub programu. Można powiedzieć - wręcz przeciwnie. Jednak nie widzę żadnej istotnej różnicy pomiędzy PO i PiS. Obie te partie prowadzą w zasadzie bliźniaczo podobną politykę we wszystkich istotnych obszarach zarządzania państwem. Należy zatem walczyć z POPiSem w całości, a nie z jego poszczególnymi frakcjami. Jak już mówiłem - obie te opcje polityczne są dla mnie równie obrzydliwe i obce, ale właśnie dlatego żadna z nich nie powinna mieć monopolu władzy. Z dwojga złego - lepiej już będzie, gdy się będą wzajemnie blokować i zwalczać. To elementarz polityki realnej, w której wyrosłem i do której zasad się stosuje. W polityce nie chodzi o emocje lub sentymenty, a o sztukę osiągania zamierzonych celów i to właśnie za skuteczność polityk jest ostatecznie osądzany przez wyborców i historię. Ale chcę jeszcze raz podkreślić bardzo mocno: nic za darmo.
To znaczy?
Jeśli Rafał Trzaskowski nie zadeklaruje jednoznacznie i stanowczo, że będzie wetował szkodliwe ustawy rządu PiS - łamiące Konstytucję, nakładające nowe podatki, zwiększające obciążenia i kontrole u przedsiębiorców lub niszczące dalej wymiar sprawiedliwości - to będę wolał oddać głos nieważny, niż dawać szansę kolejnemu politykowi bez właściwości.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.