Zaprzysiężenie Andrzeja Dudy odbyło się przy zachowaniu reżimu sanitarnego. Jednak Konfederacja postanowiła się wyłamać i nie zakrywać nosa i ust. Dlaczego?
Jedynym powodem, aby nie zakładać maseczki jest fakt, że jesteśmy wolnymi ludźmi i mamy prawo dokonać wyborów także w tej sferze. Chcemy, by obywatel miał szansę na dobrowolność w kwestii zakrywania nosa i ust.
Jednak obywatele mają przeświadczenie, że maseczki nosić trzeba, więc dziwią się, że posłowie Konfederacji nie chcą tego zrobić.
Pani redaktor, jeżeli ktoś czuje się bezpieczniej, gdy ma na twarzy maseczkę to nie zamierzam go krytykować. Jeśli ktoś sądzi, że wirusa nie ma, a jak jest, to go nie tyka, to jego sprawa.
Czyli noszenie maseczek powinno być dobrowolne?
Owszem. Przytoczę przy tej okazji pewną sytuację. Podczas posiedzenia Sejmu pani marszałek zachowywała w sposób irracjonalny. Ograniczano wówczas liczbę osób, które mogły przebywać na sali sejmowej. Chodziło o to, aby każda partia i ugrupowanie mieli określoną liczbę reprezentantów. Konfederacje reprezentowałem ja oraz inni posłowie. Jednak przyszedł czas na to, aby przemawiał Krzysztof Bosak, który był poza zgłoszoną piątką. Wywołany przez panią marszałek, siedząc poza salą sejmową przyszedł, by móc przemawiać z mównicy. Doszło do zamieszania, bo przecież na sali może przebywać określona ilość posłów. W momencie, gdy na sali byłbym ja, inni politycy Konfederacji i Krzysztof Bosak osiągneliśmy limit. W związku z tym musiała nastąpić wymiana zakłądników. Co ciekawe pod drzwiami, które prowadzą do wejścia na salę sejmową stał strażnik i pilnował, aby nikt nie wdarł się do środka. Czułem się jak w przedszkolu. Generalnie sala była pusta, ale nikt poza określoną liczbą wejść na salę nie mógł. Chciałbym przypomnieć, że jakiś czas temu, gdy odbywało się pierwsze posiedzenie ze wszystkimi posłami to jedyną osobą, która nie miała maseczki był Jarosław Kaczyński. Prezesa obowiązek zakrywania nosa i ust nie obowiązuje?
Za brak maseczki mogą grozić wysokie kary. Od 5 tys. zł do 30 tys. zł. W dzienniku ustaw jest jednak informacja, że są osoby, które mogą maseczek nie nosić. Najczęściej ze względu na wskazania zdrowotne. Minister zdrowia Łukasz Szumowski powiedział jednak, że wszyscy mają obowiązek zakrywania ust i nosa. Zgadza się pan z takim podejściem?
Mam astmę, więc noszenie maseczki w moim przypadku jest przeciwwskazaniem. Jednak przez dług okres ją nosiłem, aby nie kusić losu. Wówczas nikt z nas nie wiedział o wirusie zbyt wiele. Na razie widzimy, że Polska przechodzi koronawirusa dość gładko. Zakładając, że całe życie będziemy trwali z grypą u boku to możemy stwierdzić, iż w przypadku koronawirusa będzie pewni podobnie. Dlatego nie wyobrażam sobie, że wszyscy chodzą w maseczkach do końca swoich dni. Jak już ktoś umiera na koronawirusa, to mówi się, że zmarł na choroby współistniejące. Starsi ludzie są w gorszej kondycji, więc są narażeni na różne choroby i gdy zakażą się koronawirusem to ryzyko pogorszenia się stanu zdrowia wzrasta. Jednak przy tej okazji warto dodać, że skupiliśmy się na nowym wirusie i nie widzimy, że Polacy umierają także na inne choroby. Zdaję sobie sprawę, że wirus istnieje i jest niebezpieczny, ale to, co dzieje się wokół niego, ta cała otoczka zaczyna mnie zastanawiać.
Co ma pan na myśli?
Jestem daleki od wiary w teorie spiskowe. Jednak zapala mi się lampka, gdy słyszę, że wesele może odbywać się, gdy zaprosimy 150 weselników. Ale gdy przyjdzie 160 to już nie. Do kościoła może wejść 15 osób, ale nie 20. Najpierw mówiono o odstępie 2 metrów, a potem, że musimy stać w odległości 1,5 metra. Jest wiele rzeczy, których nie da się zrozumieć. Państwo bawi się społeczeństwem i sprawdza jak społeczeństwo da się musztrować.
Minister edukacji narodowej zapowiedział na wczorajszej konferencji, że od 1 września dzieci powrócą do szkół. Dobra decyzja?
Zacznę od tego, że przy okazji pierwszego lockdownu rząd nie do końca przemyślał pewnie kwestie. Kiedy doszło do poluzowania okazało się, że przedszkola i żłobki mogą działać. Jednak nauka zdalna, dla uczniów wyglądała różnie. Nie wszyscy nauczyciele byli przygotowani na to, aby prowadzić zajęcia online. Oczywiście duża część grona pedagogicznego dała radę, ale nie wszyscy. Proszę zwrócić uwagę, że wczorajsza decyzja ministra nie jest jednoznaczna, bo od dyrektora, samorządu i osób decyzyjnych będzie zależało, czy dana placówka zostanie otwarta i na jakich zasadach. I wówczas zaczną się problemy rodziców, którzy będą musieli kolejny raz przeorganizować swój plan. To nie jest proste.
Coraz więcej mówi się o drugim lockdownie. Ekonomiści z oczywistych względów są przeciwni tej wizji. A pan?
W rządzie nie ma zbyt wielu ludzi, którzy mają doświadczenie w prowadzeniu własnej działalności gospodarczej. Nie wiedzą jak to jest, gdy prowadzi się firmę. W Sejmie mamy 460 posłów i myślę, że w tego grona może 30-40 posłów miało kiedykolwiek do czynienia z własnym biznesem. Ludzie bez doświadczenia w prowadzeniu działalności nie mogą podejmować dobrych decyzji. To właśnie brak wiedzy na temat prowadzi do powstawania takich bubli jak tarcza antykryzysowa. W Polsce nie docenia się ludzi, którzy zakładają biznesy mimo, że to oni płacą podatki i utrzymują państwo. Dla PiS-u ludzie przedsiębiorczy to wróg numer jeden. Zupełnie tego nie pojmuję. To nielogiczne, ale niestety tak właśnie jest.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.