Wyobraźmy sobie, że na drodze dochodzi do wypadku: ciężarówka zjeżdża na pas ruchu w przeciwną stronę i miażdży samochód osobowy. Pasażerowie osobówki giną lub stają się kalekami. W toku śledztwa okazuje się, że prowadzący samochód ciężarowy zasnął za kierownicą, przekroczywszy znacznie dozwolony czas pracy. Mało tego – w firmie, dla której pracował, jest to, jak się okazuje, powszechna praktyka. Nakłaniali do tego dyspozytorzy, naciskając na kierowców w sprawie terminów. Nie wiadomo, czy wiedzieli o tym właściciele, ale wiadomo, że poniekąd się na to godzili, przyjmując taką liczbę zleceń, które były nie do zrealizowania w przewidzianym przez prawo czasie pracy. Zatem w najlepszym razie przymykali na wszystko oko. Czy firma powinna odpowiadać finansowo za śmierć jadących samochodem osobowym i na jakich warunkach?
Czytaj też:
Badanie: Maseczki ochronne mogą zwiększać odporność i osłabiać symptomy COVID-19
Czytaj też:
Kiedy szczepionka na koronawirusa? Minister zdrowia o "realnym" terminie
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.