„Avengers: Koniec gry” to tytuł czwartego filmu z cyklu rozpoczętego w roku 2012, a skupiającego bohaterów serii komiksów, zainaugurowanej, jeszcze zanim Hitler ze Stalinem napadli na Polskę, w roku 1939. Wśród owych bohaterów są m.in. reprezentujący dobro Spider-Man, Hulk, Thor, Iron Man, Ant-Man, Kapitan Ameryka, Strażnicy Galaktyki, a także źli – m.in. Loki czy Thanos. Na pewno wielu czytelników „Do Rzeczy” zna ich lepiej ode mnie. Zachęcony przez syna obejrzałem „Koniec gry” oraz „Avengers: Wojna bez granic”.
Główną postacią obu filmów jest Thanos – szalony Tytan, który chce zgładzić równo połowę ludzkości. Statystycznie, bez emocji. Po co? Dla dobra świata, którego równowagę zakłócił nasz zbyt ekspansywny gatunek. Powinno nas być co najmniej dwa razy mniej, żeby świat – przytłoczony zbyt szybko rozmnażającymi się i panoszącymi zuchwale ludźmi – zakwitnął znowu. Brzmi znajomo? Kiedyś głosił podobne poglądy Malthus, wczoraj Greta Thunberg, a dziś „socjalistyczna demokratka” w kongresie USA Alexandria Ocasio-Cortez i lansowany przez nią Green New Deal są symbolami tej samej postawy. Ma ona miliony wyznawców, głoszą, zalecają i rozwijają jej postulaty najsilniejsze media światowe, nauczają szkoły i uniwersytety. Jeśli człowiek jest największym zagrożeniem dla świata, to rozwiązanie nasuwa się samo...
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.