Dziennikarze pytali marszałka o tzw. ustawę o bezkarności urzędników w walce z COVID-19, która poróżniła PiS i Solidarną Polskę. W ubiegłym tygodniu Zbigniew Ziobro oświadczył, że jego ugrupowanie nie zagłosuje za tym projektem. Podczas ostatniego posiedzenia Sejmu 17 września ustawa nagle spadła z bloku głosowań.
– W ogóle jest dziwne, że przyszło do głowy polskiemu parlamentowi, żeby zajmować się ustawą rodem z filmów political fiction, jak "House of Cards", czy filmów typu rodzina Soprano. Taka ustawa w ogóle nie powinna trafić do parlamentu – powiedział Grodzki.
Stwierdził jednocześnie, że osobiście byłby przeciw ewentualnemu wnioskowi opozycji o wotum nieufności wobec ministra sprawiedliwości. – Zbigniew Ziobro jednak sprzeciwił się temu, żeby weszła pod głosowanie ustawa o bezkarności urzędników, czyli że prawo nie obowiązuje wszystkich – ocenił.
– Wtedy sygnał puszczony byłby zły, że jest wotum nieufności wobec kogoś, kto położył tamę ustawie bezkarnościowej. Powstałby fałszywy obraz, że Ziobro jest zły, a reszta rządu jest dobra. Stanowisko Koalicji Obywatelskiej jest jednoznaczne: cały rząd wyczerpał w tej chwili swoją zdolność do sprawowania władzy w kraju i jeżeli konstruktywne wotum nieufności, to wobec całego rządu. Aczkolwiek to nie jest takie proste – tłumaczył marszałek.
Grodzki powiedział, że gdyby koalicja Zjednoczonej Prawicy się rozpadła, to "strona opozycyjna miałaby lepszego ministra zdrowia, lepszego ministra edukacji, lepszego ministra rolnictwa, lepszego ministra obrony narodowej i tak dalej". – Jesteśmy na to przygotowani. Taki scenariusz też bierzmy pod uwagę – dodał.
Czytaj też:
"Ziobro musi być ministrem sprawiedliwości i prokuratorem generalnym"