Czas, który kupiono za cenę wyrzeczeń i kosztów marcowego lockdownu, można dziś uznać za zmarnowany. W porównaniu z „pierwszą falą” w żaden sposób nie usprawniono procedur
Trudno w to uwierzyć, ale druga fala koronawirusa, choć od dawna zapowiadana przez wszystkich ekspertów, najwyraźniej rząd zaskoczyła. Tak jakby nie było oczywiste, że za pomocą narzędzi lockdownu można było powstrzymać rozprzestrzenianie się choroby jedynie przez pewien czas. Prędzej czy później dzieci musiały wrócić do szkół, a dorośli do czynności służbowych i życia towarzyskiego, musiały zostać odmrożone kontakty międzynarodowe – czasowo przytłumiona „transmisja” wirusa, jak nazywa się to fachowo, musiała znowu przyśpieszyć.
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.