DoRzeczy.pl: Jak ocenia pani to, co wydarzyło się w Oleśnicy, w kontekście faktu, że zabito dziecko w 37. tygodniu ciąży? Przecież to dziecko mogło żyć. W innym szpitalu planowano je leczyć.
Kaja Godek: Uważam, że w tym szpitalu doszło do złamania prawa. Polskie przepisy mówią o dopuszczalności przerwania ciąży, ale nie mówią, że należy wcześniej zabić dziecko. Późną ciążę można rozwiązać wywołując poród farmakologicznie lub wykonując cesarskie cięcie. W ten sposób można uwolnić kobietę od stanu ciąży, ratując jednocześnie życie dziecka. I tak właśnie wygląda praktyka w innych placówkach niż Oleśnica. Podobne stanowisko zostało też wyrażone w oficjalnym piśmie Polskiego Towarzystwa Ginekologów i Położników skierowanym do minister zdrowia Izabeli Leszczyny. Warto zaznaczyć, że towarzystwo to trudno uznać za organizację pro-life. Wcześniej wydawali dokumenty sprzyjające aborcji. Nawet oni są poruszeni tym, co zrobiła dr Jagielska. Moim zdaniem prokuratura powinna postawić tutaj zarzut zabójstwa. To dziecko było już dosłownie chwilę przed narodzinami i niczym nie różniło się od noworodka. Myślę, że wiele zaświadczeń do aborcji od psychiatry jest naciągane. Jednak nawet jeśli przyjąć, że tu faktycznie były jakieś wskazania do ratowania matki, to zgodnie z przepisami było to możliwe w sposób, który nie kończyłby się śmiercią dziecka.
Komu miałby być postawiony ten zarzut? Lekarce? Matce? Kobietom z ruchów proaborcyjnych, które do tego zachęcały?
Osobie, która tego zabójstwa dokonała. Według informacji „Gazety Wyborczej” była to Gizela Jagielska. To ona wykonała zastrzyk z trucizną w serce dziecka. I nawet według tej samej gazety – cała procedura została przeprowadzona w pośpiechu. Nie dziwię się, czas działał na niekorzyść aborterów, dziecko mogło się zacząć rodzić w każdej chwili.
Jak dokładnie dokonano zabicia dziecka? Zastrzyk z trucizną w serce?
Tak. Dziecku znajdującemu się w łonie matki podano zastrzyk dosercowy z chlorkiem potasu – substancją, która powoduje u dziecka zawał serca. Oczywiście bez znieczulenia bo w takich przypadkach się go nie stosuje. Sama Jagielska twierdziła, że znieczulenie w jej opinii nie miałoby sensu. O co tak naprawdę chodziło? O to, by nie urodziło się żywe dziecko bo wtedy pojawiłby się problem. Pomijając już wszystkich – rodziców, którzy zgodzili się na zabicie dziecka, organizacje feministyczne, które zachęcały do takiego działania, osoby pośredniczące w kontakcie ze szpitalem, to właśnie Gizela Jagielska, według doniesień medialnych, wykonała ten zastrzyk i dokonała egzekucji.
Minister Sprawiedliwości Adam Bodnar zapowiedział wszczęcie śledztwa przeciwko posłom Braunowi i Fritzowi. Co pani o tym sądzi? Gizela Jagielska zapewne nie będzie objęta postępowaniem, a Braun – tak.
Sprawa tej aborcji, tego zabójstwa dziecka, znajduje się już w prokuraturze. Postępowanie wszczęła Prokuratura Rejonowa w Oleśnicy dwa tygodnie temu, po doniesieniach medialnych. Niestety, jak ustalili posłowie w trakcie swojej interwencji, prokuratura do dziś nie wystąpiła do szpitala o żadne dokumenty. Jak więc prowadzone jest to postępowanie? Czy przez dwa tygodnie założono teczkę, a sprawa leży nietknięta? Adam Bodnar jest jednym z najbardziej proaborcyjnych prokuratorów generalnych w historii III RP.
W sierpniu zeszłego roku wydał wytyczne, by nie ścigać aborcji i traktować takie przestępstwa jako czyny o znikomej szkodliwości społecznej. Tworzy parasol ochronny nad środowiskami aborcyjnymi. I to, co wydarzyło się w Oleśnicy, jest jednym z przejawów działania tego parasola. Podobna sytuacja ma miejsce w Warszawie – w pseudoprzychodni Abotak, otwartej przez tzw. Aborcyjny Dream Team. Tam również dochodzi do łamania prawa, a aktywistki wręcz chwalą się, że robią tam aborcje. Prokuratura pozostaje bierna. W momencie, gdy państwowe instytucje nie działają, protesty obywatelskie, interwencje poselskie, zapytania o informację publiczną są najlepszą drogą, by wyrazić sprzeciw wobec zabijania dzieci. Dziś aborcyjni aktywiści czują się bezkarni, ale to myślenie krótkowzroczne. Adam Bodnar nie będzie prokuratorem generalnym dożywotnio. W przyszłości ktoś inny zajmie jego miejsce i wtedy podobne sprawy zostaną rozliczone, nawet na wiele lat wstecz.
Pani Jagielska mówi: „Nie robimy nic nielegalnego”. Przyznaje: „Tak, robię aborcje. Nie tylko ja ale również cały zespół” – mówiła w 2023 roku w „Gazecie Wyborczej”. W mediach lewicowych jest za to chwalona. Co pani na to?
Uważam, że bardzo się myli. Przerwanie ciąży w dziewiątym miesiącu powinno polegać na wydobyciu żywego dziecka i udzieleniu mu pomocy medycznej, a nie na jego zabiciu. Ten precedens – przypadek malutkiego Felka, który został zabity poprzez zastrzyk z chlorku potasu to punkt zwrotny. Śmierć tego dziecka musi zostać rozliczona. Ciekawostka: szpital w Oleśnicy nie chce ujawnić opinii publicznej, ile razy zastosowali chlorek potasu do aborcji. Na początku stycznia bieżącego roku Fundacja Życie i Rodzina zapytała o to, jakie metody stosowano w 2024 roku. Otrzymaliśmy odpowiedź, że wszystkie 155 aborcji wykonano poprzez wywołanie poronienia lub porodu przedwczesnego. Tymczasem z mediów społecznościowych prowadzonych przez Gizelę Jagielską wiemy, że w Oleśnicy stosowano również aborcję metodą próżniową i podawano dzieciom dosercowo chlorek potasu. Szpital nie podał, ile razy. Dyrekcja szpitala uważa, by podanie tych informacji nie leży w interesie publicznym. Oczywiście leży i jesteśmy w trakcie wymiany pism, która może się nawet skończyć w sądzie. Poprosiliśmy posłów, aby wczoraj zadali identyczne pytania o chlorek, dyrekcja szpitala ma 14 dni na odpowiedź. Wśród pytań są m.in. następujące: Do jakich wskazań terapeutycznych został zarejestrowany preparat z chlorkiem, który stosuje się w szpitalu? Bo ten preparat nie został przecież kupiony jako środek do zabijania dzieci. Musiał mieć przypisane inne wskazania. Proszę przypomnieć sobie, ile było awantur wokół lekarzy, którzy podczas lockdownu stosowali amantadynę do leczenia Covid-u – byli za to surowo rozliczani, bo używali leków off-label. Teraz pytanie: czy w Oleśnicy nie dzieje się to samo? Czy chlorek potasu jest stosowany off-label? Chcemy wiedzieć też inne rzeczy – skąd pochodzi ten preparat, kto zatwierdził jego użycie u nienarodzonych dzieci i ile razy go zastosowano. A szpital te informacje ukrywa. W Oleśnicy dochodzi do rzezi nienarodzonych dzieci. Mamy prawo wiedzieć, jak to się dzieje i kto za to odpowiada.
Czytaj też:
Jurek: Zabijanie dziecka strzykawką to coś horrendalnegoCzytaj też:
Prokuratura zajęła się interwencją Brauna. Ostre słowa Bodnara
Zostań współwłaścicielem Do Rzeczy S.A.
Wolność słowa ma wartość – także giełdową!
Czas na inwestycję mija 31 maja – kup akcje już dziś.
Szczegóły:
platforma.dminc.pl
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.