– Nasz system jest policzony na kilkanaście tysięcy chorych, do 30 tys. Ci chorzy będą "załatwiani" w taki sposób, jak być powinni, tzn. otrzymają pomoc medyczną zgodnie z zasadami sztuki – zapewniał prof. Horban.
Pytany o poniedziałkowe dane mówiące o mniejszej liczbie nowych zakażeń przyznał, że nie można jeszcze wyciągać żadnych wniosków. – Z reguły w poniedziałek jest mniej nowo zdiagnozowanych, niż w ciągu tygodnia, bo taki jest cykl pracy laboratoriów - wyjaśniał. - Ważne, że nie jest 15-20 tys., mamy światełko w tunelu – wskazał ekspert.
Prof. Andrzej Horban podkreślił, że rząd chciałby uniknąć lockdownu: – Jest takie ryzyko, ale trudno to sobie teraz wyobrazić.
– Celem tzw. lockdownu jest po pierwsze utrzymanie epidemii na takim poziomie, żeby były dostępne łóżka szpitalne dla osób, które muszą być hospitalizowane. Drugim celem jest ochrona osób, które chorują w sposób ciężki. Wszyscy wiemy, że dotyczy to osób starszych – granicą arbitralną jest 70 lat, ale (chorują ciężko – red.) również ludzie relatywnie młodzi, czyli 50-60-letni. Widzimy to w szpitalach – chorują ludzie relatywnie młodzi, bez dużych obciążeń, dlatego, że ta grupa też zaczyna być zarażana – mówił gość Polsat News.
Czytaj też:
Minister zdrowia: Demonstracje mogą przyczynić się do wzrostu zachorowańCzytaj też:
"Rz": Zwołano pilną naradę kierownictwa PiS