– Drodzy katolicy, na razie jest tak, że macie szansę sprzeciwić się swojemu kościołowi. Na razie jest tak, że bierzecie udział w tym, co się dzieje, w tych obrzydliwościach, które kościół wyprawia. I to jest ostatnie ostrzeżenie, bo to wy powinniście się buntować, wasze wspólnoty, wy, zaangażowani w życie Kościoła – mówiła Marta Lempart, organizatorka proaborcyjnych protestów.
Prowadząca rozmowę Beata Lubecka wydawała się zszokowana agresją aktywistki i wskazywała, że można protestować bez dewastowania kościół. – Oczywiście, że tak trzeba. Trzeba robić to, co się czuje, to, co się myśli, to, co jest skuteczne i to, na co zasłużyli – ripostowała Lempart.
Występ radykalnej aktywistki skomentował dosadnie publicysta "Do Rzeczy" Łukasz Warzecha. "Wyjątkowo paskudna postać ta pani Lempart. Tam na ścianie za nią to kto wisi - Dzierżyński? Pasowałoby" – napisał dziennikarz.
Protesty, przemoc, wulgarność
Lempart w ostatnich dniach wielokrotnie zszokowała opinię publiczną swoimi wulgarnymi wypowiedziami. Gdy Władysław Kosiniak-Kamysz proponował wpisanie kompromisu do konstytucji oraz przeprowadzenie referendum, Lempart odpowiedziała mu "Wyp***dalaj". Dokładnie w ten sam sposób oficjalny profilu "Strajku Kobiet", któremu przewodzi Lempart, potraktował również Szymona Hołowni, który wspierał protesty aborcjonistek.
"Czy ktoś mógłby od nas powiedzieć panu Hołowni, żeby wypie**alał? Bo my robimy rewolucję i nie mamy czasu zajmować się każdym politycznym palantem chętnym do powiezienia się na nas" – podkreślono.
Po kilku godzinach Lempart odniosła się do wpisów, zamieszczając na własnym koncie przeprosiny.
Czytaj też:
Lempart: Do obostrzeń już nikt nie podchodzi poważanieCzytaj też:
"Do niczego się nie przyznajemy". Strajk Kobiet zapowiada piątkowy protest