Multimilioner pisze do Sejmu. Adres? Rezydencja przy alei własnego nazwiska

Multimilioner pisze do Sejmu. Adres? Rezydencja przy alei własnego nazwiska

Dodano: 
Sejm RP
Sejm RP Źródło: PAP / Radek Pietruszka
Jakub Zgierski | Multimilioner Józef Wojciechowski domaga się uchylenia immunitetu posła Zjednoczonej Prawicy Jacka Żalka. We wniosku do marszałek Sejmu jako adres zamieszkania podał luksusową rezydencję nad Zalewem Zegrzyńskim mieszczącą się przy Alei… Wojciechowskiego. Udało mi się dotrzeć do dokumentów pokazujących, w jaki sposób jeden z najbogatszych Polaków doprowadził do nazwania ulicy jego nazwiskiem. Samorząd, który zatwierdził tę nazwę, był przekonany, że posiadłość jest pensjonatem.

„Rezydencja nad Zegrzem o pow. 1,5 tys. mkw. z halą do gry w tenisa. Terenu pilnuje ośmiu ochroniarzy. Jeden z nich codziennie odwozi szefa do pracy Bentleyem, drugi samochód tej marki stoi w garażu, obok Hummera, którym Wojciechowski wozi córki” – tak o domu Wojciechowskiego w 2010 r. pisał miesięcznik „Forbes”. „Super Express” pięć lat później wycenił posiadłość na 40 mln zł, zaznaczając, że kort tenisowy znajduje się pod automatycznie zamykanym dachem. Sam Wojciechowski w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” w 2008 r. tłumaczył z kolei, że bycie bogatym zaczyna się od posiadania własnego jachtu, odrzutowca i domu za 20 mln USD. „Pan dom, samolot i statek ma”. „Tak” – przytakiwał. Rezydencja rzeczywiście robi wrażenie. Ze zdjęć satelitarnych wynika, że działka znajduje się nad samym zalewem, a oprócz kortu mieszczą się na niej prywatne boisko piłkarskie, pokaźny basen z jacuzzi i osobny dom dla gości.

Ulica imienia dewelopera?

To tę rezydencję twórca giełdowej spółki deweloperskiej J.W. Construction Józef Wojciechowski podał we wniosku o uchylenie immunitetu Jacka Żalka jako swoje miejsce zamieszkania. Najciekawszy jest jednak jej adres: Aleja Wojciechowskiego w podwarszawskim Radzyminie. Ulica otrzymała tę nazwę w styczniu 2005 r. Z protokołu z posiedzenia komisji budownictwa rady gminy wynika, że początkowa koncepcja zakładała, że ulica otrzyma nazwę „Aleja JW”. Ostatecznie stanęło jednak na nazwisku założyciela firmy. „Andrzej Siarna (były wiceburmistrz Radzymina – red.) poinformował, że jest to droga dojazdowa do pensjonatu J.W. Construction i biegnie ona przy lesie w rejonie Zalewu Zegrzyńskiego. (…) Komisja, która opiniowała tę nazwę, poprosiła, aby wnioskodawca zaproponował polsko brzmiącą nazwę ulicy i firma zaproponowała nazwę »Aleja Wojciechowskiego« (....) Firma wykonała drogę betonową do pensjonatu i nie należałoby stwarzać przeszkód w nadaniu tej nazwy ulicy” – czytamy w protokole z rady gminy. Podczas posiedzenia jeden z mieszkańców oponował, że prezes firmy deweloperskiej „nie jest mieszkańcem gminy ani bojownikiem z II Wojny Światowej”, ale uchwała w sprawie nowej nazwy została przyjęta bez głosów sprzeciwu.

W protokole z komisji budownictwa rady gminy czytamy, że o nadanie nazwy ulicy „wystąpiła jedna osoba”. Czy był to Józef Wojciechowski? – Nie – odpowiada Andrzej Siarna. – W takim razie kto? – Trudno mi dziś powiedzieć, to było tyle lat temu… Nie wszystko przechodziło przez moje ręce, nie chciałbym namieszać i wejść w konflikt – tłumaczy.

Co ciekawe, gmina twierdzi, że "w archiwum zakładowym urzędu brak jest dokumentów wniosku dotyczących nadania nazwy ulicy". Z kolei sam Wojciechowski nie chce zdradzić, kto formalnie wystąpił o umieszczenie jego nazwiska w nazwie alei. Mimo że Katarzyna Żarska z agencji Drawbridge odpowiedzialnej za kontakty J.W. Construction z mediami deklarowała w rozmowie telefonicznej, że „wyegzekwuje odpowiedzi ze spółki”, to pytania pozostały bez komentarza.

Rezydencja czy pensjonat? „To obszar zabudowy usług turystycznych”

W całej sprawie zastanawia jednak co innego. Wbrew temu, co mówił na posiedzeniu rady Andrzej Siarna, pod adresem zamieszkania Wojciechowskiego nie figuruje żaden pensjonat. To po prostu prywatna rezydencja. W Centralnym Wykazie Obiektów Hotelarskich prowadzonym przez Ministerstwo Sportu i Turystyki nie ma też żadnych informacji wskazujących, by w domu milionera kiedykolwiek prowadzono działalność hotelarską. Z księgi wieczystej wynika zaś, że właścicielem nieruchomości jest spółka Załubice Development należąca do luksemburskiego podmiotu EHT, który – jak z kolei podaje oficjalna strona internetowa J.W. Construction – jest w całości kontrolowany przez Józefa Wojciechowskiego.

Co więcej, wszystko wskazuje na to, że uzasadnienie wiceburmistrza Siarny, dzięki któremu radni przegłosowali nazwę ulicy, zawierało nieprawdę. W czasie, gdy samorząd podejmował decyzję w sprawie nazwy ulicy, nieruchomość nawet formalnie nie miała już statusu pensjonatu. Tak przynajmniej wynika z informacji uzyskanych w Starostwie Powiatowym w Wołominie, którego częścią jest gmina Radzymin. „Inwestor w 2003 roku uzyskał decyzję Wojewody Mazowieckiego udzielającą pozwolenia na zmianę sposobu użytkowania budynku pensjonatowego na budynek mieszkalny jednorodzinny” – czytamy w odpowiedziach nadesłanych przez starostwo. Urząd gminy twierdzi z kolei, że zezwolenie na budowę "budynku pensjonatowego" wydano we września 2000 r. – otrzymało ją Towarzystwo Budowlano-Mieszkaniowe Batory, które wkrótce miało zostać przekształcone w J.W.

Na tym nie koniec. Według starostwa w 2012 r. inwestorem w "pensjonacie" była już spółka Załubice Development pośrednio kontrolowana przez Wojciechowskiego. Firma otrzymała wówczas „decyzję zatwierdzającą projekt budowlany i udzielającą pozwolenia na rozbudowę budynku mieszkalnego jednorodzinnego”. To o tyle interesujące, że – jak podaje starostwo – „ówcześnie teren ten oznaczony był w planie miejscowym jako obszar zabudowy usług turystyki i rekreacji zbiorowej”. Z kolei gmina zaznacza, że "nie ma wiedzy, żeby pod ww. adresem mieścił się obecnie lub kiedykolwiek hotel lub pensjonat". W takim razie jaki rodzaj podatku od nieruchomości płacono za rezydencję? "Podatek od budynku mieszkalnego" - ucina gmina.

Okoliczności powstania tej „inwestycji” nasuwają zresztą cały szereg pytań. Jak to możliwe, że inwestor dostał zgodę na rozbudowę budynku mieszkalnego na obszarze zabudowy usług turystycznych? Czy Józef Wojciechowski ma umowę najmu podpisaną ze spółką Załubice Development? Jeśli nie, to czy deweloper wykazuje to korzystanie z rezydencji jako przychód? Dlaczego w ewidencji obiektów hotelarskich nie ma śladu po tej nieruchomości? I wreszcie czy inwestor otrzymał zwrot podatku VAT w związku z kosztami poniesionej inwestycji? Każde z pytań zostało zadane Józefowi Wojciechowskiemu drogą mailową, ale na żadne nie udało się uzyskać odpowiedzi.

Afera sędziowska. Plagiat wyroku z literówką

Dlaczego w ogóle milioner domaga się uchylenia immunitetu posła Jacka Żalka? Wniosek ma związek z tzw. aferą sędziowską, którą od wielu miesięcy opisują media. Kilka lat temu w sprawie znanego dewelopera, twórcy giełdowej spółki J.W. Construction Józefa Wojciechowskiego zapadły dwa niemal jednobrzmiące wyroki. W orzeczeniach powtarzały się w nawet literówka i błędy interpunkcyjne. Wyroki miały rozstrzygnąć biznesowy spór, którego stawką jest budowa biurowca na atrakcyjnej działce w centrum Wrocławia. W obu sprawach orzeczono na korzyść J.W. Construction, a ogłoszenie obu wyroków się nie nagrało.

Okoliczności powstania obu wyroków od kilkunastu miesięcy bada prokuratura. Śledztwo ma sprawdzić, jak to możliwe, że w dwóch różnych sądach zapadły wyroki z łudząco podobnymi uzasadnieniami. Śledztwo toczy się pod nadzorem Prokuratury Krajowej. Jak podaje wp.pl, skopiowany wyrok niedawno został uchylony i odesłany do ponownego rozpatrzenia. Sąd Apelacyjny w Warszawie w uzasadnieniu tej decyzji miał stwierdzić, że „wobec bezrefleksyjnego przeniesienia fragmentów innego orzeczenia sędzia-plagiator (chodzi o Jerzego Kipera, wiceprezesa Sądu Okręgowego w Warszawie – dop. red.) w rzeczywistości mógł nie dokonać własnych ustaleń”. Kiper ostatecznie miał zostać odsunięty od sprawy.

Objęcie wspomnianego śledztwa nadzorem Prokuratury Krajowej to efekt wniosku posła Żalka, który rok temu skomentował całą historię na łamach tygodnika „Sieci”. To właśnie te wypowiedzi nie spodobały się Wojciechowskiemu, który postanowił wystąpić na drogę sądową przeciwko posłowi i zażądać uchylenia jego immunitetu.

Poseł pyta: doszło do uszczuplenia 4 mln zł VAT?

Cała sprawa kilkanaście dni temu obrała jednak nieoczekiwany obrót, bo Jacek Żalek w reakcji na wniosek Wojciechowskiego wystąpił do szefa komisji regulaminowej, spraw poselskich i immunitetowych o ściągnięcie milionera do Sejmu i skonfrontowanie jego racji z osobami, które przegrały z nim w sądzie. Udało mi się uzyskać wgląd we wniosek Żalka o zaproszenie Wojciechowskiego na posiedzenie komisji. Poseł opisuje w nim historię niedoszłej inwestycji, w sprawie której zapadł skopiowany wyrok. Jak się okazuje, w tej sprawie toczy się jeszcze jedno prokuratorskie śledztwo, tym razem dotyczące potencjalnego działania na szkodę spółki.

„Sąd zasądził na rzecz spółki kontrolowanej przez J. Wojciechowskiego więcej niż ta oczekiwała w pozwie sądowym – nie dość, że pozostawił jej atrakcyjną działkę o wartości ponad 20 mln w centrum Wrocławia, to jeszcze nakazał byłemu partnerowi biznesowemu Eugeniuszowi Jasikowskiemu zapłatę 18 mln zł. Innymi słowy: dzięki wyrokowi sądu JW Construction przejęła działkę i zarobiła miliony” – czytamy w piśmie posła Żalka. „Z informacji medialnych wynika, że w lutym 2018 r. na rozprawie toczącej się przed Sądem Apelacyjnym w Warszawie E. Jasikowski złożył na ręce pełnomocnika JW Construction w obecności całego składu orzekającego ofertę zwrotnego nabycia wrocławskiej nieruchomości za cenę 12 mln zł netto, czyli dokładnie tę samą, za którą JW Construction kupiła działkę (na taką sumę opiewał też pozew cywilny). Tym samym, propozycja ta w pełni spełniała żądania JWC zawarte w pozwie. Mimo że w myśl przepisów prawa sąd ma obowiązek dążyć do ugody na każdym etapie postępowania, to w tym przypadku sędziowie całkowicie zignorowali propozycję Jasikowskiego. Cztery miesiące później firma kontrolowana przez p. Wojciechowskiego sprzedała tę samą nieruchomość spółce BMK Invest za 1 mln zł. Z informacji medialnych wynika, że w 2017 r. teren został wyceniony przez rzeczoznawcę majątkowego na niemal 19 mln zł a międzynarodowa grupa deweloperska chciała go nabyć za 26,6 mln zł. W wyniku tak niezrozumiale niskiej wartości transakcji Skarb Państwa mógł doznać uszczuplenia z tytułu podatku VAT na kwotę 4 mln zł. Sprzedaż gruntu wygenerowała równocześnie stratę w wyniku finansowym JW Construction na kwotę ponad 15 mln zł.Tymczasem zysk netto grupy spółki za 2018 rok wyniósł 16,5 mln zł, podczas gdy rok wcześniej sięgnął niemal 26 mln zł. Strata z tytułu transakcji miała oczywiście negatywny wpływ na notowania giełdowe spółki. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że J. Wojciechowski zaczął niebawem skupować akcję JW Construction. W wyżej opisanej sprawie skierowano zawiadomienia do Krajowej Administracji Skarbowej (wątek uszczuplenia VAT) i Komisji Nadzoru Finansowego (manipulacja kursem). Ponadto Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga od półtora roku prowadzi śledztwo w sprawie możliwego wyrządzenia szkody wielkich rozmiarów spółce JW. Construction w związku z rażąco zaniżoną ceną sprzedaży nieruchomości” - czytamy.

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także