Dyrektor Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego - Państwowego Zakładu Higieny w środę w trakcie posiedzenia senackiej Komisji Zdrowia zaznaczył, że dwa zagadnienia mogą wpłynąć na prognozy dotyczące rozwoju epidemii. Pierwsze z nich to pojawienie się nowych wariantów wirusa (południoafrykańskiego czy brytyjskiego), drugie to wyniki badań seroepidemiologicznych polegających na ustaleniu rzeczywistego odsetka osób w Polsce, które przebyły infekcję SARS-CoV-2 i nabyły odporność przeciwko tej chorobie. Dodał, że są już trzy duże grupy takich badań. – Pierwsze przeprowadzone w województwie zachodniopomorskim. Drugie prowadzone pilotażowo przez nasz instytut (...) i trzecie badanie prowadzone na terenie aglomeracji górnośląskiej – wyliczył Juszczyk.
Dyrektor zaznaczył, że wybrane badania pokazują, że osób, które mogły mieć kontakt z wirusem jest w Polsce 4,5-6 mln, choć zastrzegł, że niektóre ośrodki wskazują na wyższy odsetek tych osób.
– W tych badaniach uderza potencjalna wartość poziomu seroprewalencji, czyli odsetka osób, u których wykrywamy przeciwciała IgG - między 13 a 17 proc., co oznacza, że na razie mamy taki empiryczny dowód mnożnika - który jest stosowany przez modele (dotyczące - PAP) liczby osób zdiagnozowanych zakażonych do liczby osób, które mogły przejść zakażenie w sposób bezobjawowy i skąpoobjawowy i nie zostały zdiagnozowane testem molekularnym albo antygenowym - w okolicach 3 do 4, czyli między 4,5-5 a 6,5 mln osób mogło mieć już kontakt z wirusem – powiedział.
– Zespół ICM Uniwersytetu Warszawskiego prowadzony przez pana doktora Franciszka Rakowskiego te estymacje ma wyższe, nawet na poziomie 8-9 razy. W związku z tym, że mamy taką rozbieżność w modelach matematyczno-epidemiologicznych prowadzimy aktualnie rekrutację do dużego reprezentatywnego dla populacji badania seroepidemiologicznego, który oceni obecność przeciwciał IgG – dodał. Pokreślił też dalej, że w trakcie prowadzenia tych badań będą prezentowane jego cząstkowe wyniki - pierwsze na przełomie lutego i marca.
Natomiast w kontekście mutacji wirusa przypomniał, że również tutaj prowadzone są badania sekwencjonowania próbek m.in. w jego instytucie, ale również przez zespół z Małopolskiego Centrum Biotechnologii UJ pod kierownictwem prof. Krzysztofa Pyrcia. Stwierdził, że jest to "nadzór genetyczny nad wariantami wirusa SARS-CoV-2".
Wyjaśnił, że NIZP-PZH pozyskuje materiał do sekwencjonowania z testów diagnostycznych wykonywanych w ramach swojego punktu drive-thru oraz badań zlecanych przez mazowieckie szpitale.
– Do tej pory 48 próbek została zsekwencjonowanych i zaraportowanych do (międzynarodowego systemu raportowania sekwencji wirusa - PAP) GISAID. 5 z nich to próbki z wariantem brytyjskim, czyli z tej naszej grupy próbek, to około 10 proc. – powiedział.
– Wyniki populacyjne pana prof. Pyrcia oscylują pomiędzy 4 a 6 proc. Pan profesor gromadzi dane pochodzące z innych laboratoriów, które prowadzą sekwencjonowanie: z Uniwersytetu w Gdańsku czy też laboratorium Genxcone, które także raportują wyniki badań do globalnej bazy GISAID – wyjaśnił.
Agencja Badań Medycznych, która uruchomiła projekt badań nad wariatami wirusa SARS-CoV-2 pod kierownictwem prof. Pyrcia zauważyła, że mutacje w genach wirusa mogą wpływać na zwiększenie zakaźności oraz zdolności wywoływania choroby przez wirusa, jak również na jego niższą podatność na przeciwciała ozdrowieńców oraz przeciwciała, które powstają po zaszczepieniu. Ponadto mutacje mogą utrudniać prawidłową diagnostykę SARS-CoV-2 dostępnymi narzędziami diagnostycznymi (RT-PCR, testy antygenowe), dlatego też powinny być aktualizowane, by rozpoznać najnowsze warianty genetyczne wirusa.
Czytaj też:
"Alarmująca sytuacja sanitarna w Paryżu". Lekarz: Opóźnianie lockdownu jest ryzykownym hazardemCzytaj też:
Niepokojące doniesienia ze Słowacji. Chodzi o brytyjski wariant koronawirusa