Właściciel firmy transportowej: To nie mój kierowca wjechał w tłum. Musieli coś mu zrobić

Właściciel firmy transportowej: To nie mój kierowca wjechał w tłum. Musieli coś mu zrobić

Dodano:   /  Zmieniono: 
Berlin
Berlin Źródło: PAP / MICHAEL KAPPELER
Ariel Żurawski, właściciel polskiej firmy transportowej, do której należała ciężarówka, która wjechała w tłum w Berlinie powiedział na antenie TVN24BiS, że jest przekonany, iż jego kierowca nie prowadził auta, które spowodowało tragedię.

– Mój scenariusz jaki ja widzę na tę chwilę jest taki, że jemu coś zrobili, porwali auto i mogli zrobić, co zrobili – mówił właściciel firmy transportowej. Mężczyzna zapewnił, że osoba, która wjechała w tłum to na pewno nie był jego kierowca. – Ręczę za niego. To jest mój kuzyn. Ja tego człowieka znam od urodzenia – przekonywał.

Żurawski tłumaczył, że jego pracownik był doświadczonym kierowcą i pracował w zawodzie 15 lat. Poinformował także, że rozmawiał z żoną mężczyzny i dowiedział się, że już od godziny 16.00 nie mogła skontaktować się z mężem.

Według informacji Żurawskiego, kierowca ciężarówki miał mieć rozładunek w Berlinie, ale do niego nie doszło i musiał czekać do jutra do godziny ósmej. – Powiedział mi tylko, że stoi naprzeciwko firmy. Na tym nasza rozmowa się skończyła – dodał.

Zamach w Berlinie?

Co najmniej dziewięć osób nie żyje, a ponad 50 zostało rannych po tym, jak ciężarówka na polskich numerach rejestracyjnych z Pruszcza Gdańskiego wjechała w tłum podczas targu świątecznego w stolicy Niemiec. Niemieckie media spekulują, że mógł to być zamach terrorystyczny podobny do tego, jaki był we francuskiej Nicei. Rzecznik policji potwierdził agencji dpa, że służby bezpieczeństwa również zakładają ten wariant. Artykuł aktualizujemy na bieżąco.

Czytaj też:
Ciężarówka wjechała w tłum w Berlinie. Reuters: Martwy pasażer w kabinie to Polak

Źródło: TVN24 BiS
Czytaj także