Rywa Tajtelbaum (Teitelbaum) – zwana Niuta – po uciecze z getta warszawskiego na stronę aryjską latem 1942 r. została Wandą Witwicką. Nawiązała kontakt z ludźmi z PPR, po czym wstąpiła do Gwardii Ludowej, wchodząc w skład specgrupy Sztabu Głównego GL. Według relacji PPR-GL, specgrupa podejmowała najbardziej spektakularne akcje przeciwko Niemcom w Warszawie. 19 lipca 1943 r. legendarna gwardzistka, zwana „Wandą z Warkoczykami”, została ujęta przez Gestapo i osadzona na Pawiaku. Pomimo tortur, nikogo nie wydała. Wkrótce została stracona.
Zastrzeżeń dotyczących ścisłości zapisów PPR-GL o swych akcjach antyniemieckich jest wiele. Skoncentrujmy się na jednej z rzekomych akcji. Akurat tu narracja PPR-GL szła w parze z narracją żydowską, która ostatnio prześcignęła tą pierwszą...
Wonder Woman w akcji
O Niucie stało się ostatnio głośno za sprawą nowej książki Judy Batalion pt. „The Light of Days: The Untold Story of Women Resistance Fighters in Hitler’s Ghettos” (New York: William Morrow/HarperCollins, 2021). Promowany na pierwszej stronie „The New York Times – Sunday Review” (21 marca br.) esej autorki rozpoczyna się sensacyjną opowieścią – rzekomo nieznaną:
W roku 1943 Niuta Teitelbaum weszła do mieszkania gestapowców przy Chmielnej w centralnej Warszawie gdzie natknęła się na trzech nazistów. 24-letnia Żydówka, przed wojną studentka historii na UW, była zapewne w charakterystycznym przebraniu chłopki, z chustą splecioną wokół blond włosów z warkoczami. Zarumieniła się, uśmiechnęła się, a potem wyciągnęła broń i zaczęła strzelać. Dwóch gestapowców zginęło, jeden został ranny. Niuta jednak nie odpuściła. W lekarskim fartuchu weszła do szpitala, w którym leżał ranny, i zabiła zarówno nazistę, jak i pilnującego go policjanta.
A więc Niuta – sama jedna, bez żadnej pomocy – potrafiła zabić trzech nazistowskich gestapowców oraz policjanta właściwie w dwóch spektakularnych akcjach. Istna Wonder Woman.
„Gazeta Wyborcza” w sukurs
Wersja opisana przez Judy Batalion została przyjęta entuzjastycznie przez Wojciecha Karpieszuka, żurnalistę „Gazety Wyborczej” jako prawdziwa oraz rewelacyjna: „Żydowska bojowniczka zabijała w Warszawie gestapowców. Nieznaną historię opisał „New York Times” (23 marca 2021).
Prawdziwość historii potwierdził prof. Jacek Leociak, literaturoznawca związany z Centrum Badań nad Zagładą. Powołał się na książkę historyka Tomasza Strzembosza „Akcje zbrojne podziemnej Warszawy 1939-1944”(do której wrócimy), pomimo, że mowa tam o udziale trzech gwardzistów w akcji na Chmielnej – a nie samej jednej Niuty – i o zabójstwie agentów gestapowskich, a nie nazistowskich gestapowców (czyli członków policji gestapo).
W artykule „Wyborczej” zaproponowano także tłumaczenie żałosnego stanu pamięci i zakłamywania wśród Polaków. Według prof. Rafała Pankowskiego, socjologa i politologa Collegium Civitas, i zastępcy redaktora pisma wydawanego przez „antyrasistowskie” Stowarzyszenie „Nigdy Więcej”:
Warto się zastanowić, dlaczego Niuta nie jest szerzej znana w Warszawie. Pewnie można wskazać kilka aspektów: była kobietą, nie pasowała do wizerunku męskiego bojownika, ponadto jej przynależność do PPR i Gwardii Ludowej. Do tego dochodzi jej żydowskie pochodzenie – nawet w poprzednim ustroju nie eksponowano roli żydowskich komunistów, bo PZPR-owska mitologia była jednak silnie nacjonalistyczna. Po 1989 r., a zwłaszcza ostatnio, ten nurt podziemia jest wręcz piętnowany i eliminowany ze zbiorowej pamięci.
Wszystkie standardowe zarzuty oprócz wątku LGBTQ.
Co na to czytelnicy „Gazety Wyborczej”?
Znamienne, że to właśnie prominentni naukowcy nie słyszeli o Niucie Tajtelbaum, a jednak osądzają społeczeństwo. Jak się okazuje, zwykli czytelnicy posiadają o wiele większą wiedzę i rozeznanie w tych sprawach aniżeli „eksperci”. Nie interesują ich lewackie frazesy bez pokrycia, lecz fakty. Sygnalizują, że w tym, jak próbuje się przedstawić bohaterkę jest coś nie tak:
Ludzie, co Wy bierzecie? Przecież to jedno z najbardziej znanych nazwisk, związanych z gettem warszawskim! Niestety, w tym również ma udział GW – tyle trąbi o udziale Bundu, który z ociąganiem przyłączył się do wspólnej walki, że zapomina o innych.
Tajtelbaum nie była dowódczynią, a jednym z kilku zastępców dowódcy oddziału [...]
Z wysadzeniem pociągów w październiku 1942 (Akcja Wieniec) [informacja podana przez red. Karpieszuka na podstawie polskiej Wikipedii] ani GL, ani sama Tajtelbaum nie miały zupełnie nic wspólnego – było to od początku do końca dzieło AK, a GL jedynie „podłączyła się” propagandowo do tej akcji, pozując na jej współwykonawców zarówno przed społeczeństwem, jak i własną centralą w Moskwie [...]
Pisanie w liczbie pojedynczej – „podłożyła bombę”, „napadła na bank”, „wysadziła kilka linii kolejowych” (!?)- brzmi trochę dziwacznie; akcje tego typu to skomplikowane i szczegółowo zaplanowane działania zespołowe, w których brało udział od kilkunastu do kilkudziesięciu ludzi, a nie samotna superbohaterka w pelerynie Batmana.
Dziewczyna była jedną z setek czy tysięcy młodych ludzi biorących udział w akcjach przeciwko Niemcom i jest w powszechnej świadomości równie anonimowa jak jakieś 98% z nich. Nigdy o niej nie słyszeliśmy a o ilu KONKRETNYCH postaciach, poza kilkoma-kilkunastoma znanymi z książek, filmów i pomników, słyszeliśmy i pamiętamy ich bez podpierania się książką lub internetem?
Nie ma tu do rzeczy nic ani dżender ani jej narodowość. Zresztą gdyby chodziło o Polaka to nastąpiłby wysyp komentarzy w stylu „to bez sensu bo potem Niemcy zabili 100 cywili” etc.
O Niucie T. pisała Beata (Barbara) Sowińska w książce „Lata walki” – wydanej w latach 60-tych. Obecni historycy mogliby czasem poczytać książki wydawane w latach 45-90...
Ale czy naprawde red. Karpieszuk nie mógłby najpierw trochę poczytać, zanim obwieści, że znalazł bohaterkę, o której nikt nie słyszał? sztetl.org.pl/pl/biogramy/192250-tejtelbaum-niuta
Czy zabiła gestapowców Niemieckich czy Żydowskich? Jak ktoś się zdziwi albo oburzy to powinien dowiedzieć się na temat skrzętnie pomijany w przeciwieństwie do opisów polskich bezeceństw.
A więc sensacja wcale nie nowa, a znaków zapytania sporo.
Przygody Niuty Tajtelbaum szeroko rozpowszechnione
Przygody Niuty Tajtelbaum, w tym sensacyjna akcja na Chmielnej, mają bardzo długą historię publicystyczną. Życiorys jej opublikowano w 2017 w prestiżowym „Polskim Słowniku Biograficzny”, w tomie 52. Historię Niuty opisała także Anka Grupińska w wydanej w 2003 książce pt. „Odczytanie listy. Opowieści o powstańcach żydowskich” (Kraków: Wydawnictwo Literackie). Książkę tę wznowiło w 2014 Wydawnictwo Czarne pt. „Odczytanie listy. Opowieści o warszawskich powstańcach żydowskich Żydowskiej Organizacji Bojowej”.
Na podstawie książki Grupińskiej akcję na Chmielnej rozpowszechnia portal internetowy Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN w biogramie Niuty Tajtelbaum. Legendarnymi przygodami Niuty zachwyca się też PAP. W anglojęzycznej publikacji internetowej PAP „The First News” ukazał się hagiograficzny artykuł z 19 kwietnia 2020 pod szumnym tytułem „The Little Known Story of the Female Assassin Who Terrorised the Nazis”. Niuta wzrosła tam do rangi „the Heroine of Warsaw”, czyli głównej bohaterki stolicy. Biogram Niuty Tajtelbaum ozdabia również Muzeum Więzienia Pawiaka. Figuruje ona też w Internetowej Bazie danych getta warszawskiego.
Tak wygląda rzekome „piętnowanie i eliminowanie ze zbiorowej pamięci” Niuty Tajtelbaum. Kolejny bluff profesora Pankowskiego – „nawet w poprzednim ustroju nie eksponowano roli żydowskich komunistów” – także nie ma pokrycia.
W rzeczywistości eksponowano ich od samego początku. 19 kwietnia 1945 r., Niuta Tajtelbaum została pośmiertnie odznaczona Krzyżem Grunwaldu III klasy. Jej historia była częścią obowiązującej narracji PRLu nawet w latach 80tych. O Niucie pisała Stanisława Sowińska „Barbara” w „Lata walki” (kilka wydań), czy Krystyna Zielińska w „Związek Walki Młodych. Materiały i dokumenty” pracy wydanej przez Wydział Historii Partii KC PZPR.
Zapoczątkowana w PRL narracja ma się całkiem dobrze w obecnej Polsce.
A poza Polską, na temat Niuty Tajtelbaum istnieje bogata bibliografia zwłaszcza w języku angielskim, co sprawia, że Judy Batalion nic rewelacyjnego nie ujawniła. Wspominają ją m.in. Jonas Turkow, Michał Borwicz, Reuben Ainsztein w „Jewish Resistance in Nazi-Occupied Europe” (1974), M.H. Mahoney w „Women in Espionage. A Biographical Dictionary” (1993), Mitchell G. Bard w “The Complete History of the Holocaust” (2001), czy w ostatnich latach David B. Kopel w „The Morality of Self-Defence and Military Action” (2017).
Tajemnice akcji na Chmielnej
Jednak czy naprawdę wiemy wszystko o brawurowej akcji specgrupy Sztabu Głównego GL na Chmielnej oraz o tym co wydarzyło się w szpitalu?
Znamienne, że akcja na Chmielnej jest opisywana w źródłach PPR-GL bez daty, bez podania dokładnego lokalu, bez konkretnych danych o zabitych. Czemu brakuje tak istotnych szczegółów? I co z potwierdzeniem w meldunkach policyjnych i sprawozdaniach niekomunistycznego podziemia?
Najbardziej naukowo historię opisał Tomasz Strzembosz w wymienionej już książce „Akcje zbrojne podziemnej Warszawy 1939-1944”, wydanej przez Państwowy Instytut Wydawniczy w 1978 roku. (Kolejne wydanie ukazało się w roku 1983.) Niestety nie podaje on źródła, na którym bazuje znany już opis akcji na Chmielnej. Prawdopodobnie zrobił to bez weryfikacji i wyłącznie na podstawie źródeł PPR-GL. Na inne się nie powołuje. Zresztą takich rzeczy nie można było podważać w owym czasie.
Należy zwrócić uwagę na cztery elementy opisu Strzembosza. Po pierwsze, jak już podkreślono, chodzi o akcję przeciwko agentom gestapo, a nie członkom tej formacji policyjnej. Po drugie, Niuta sama ich nie rozgromiła. Po trzecie, w tej nie całkiem udanej akcji brali udział Franciszek Bartoszek („Jacek”) oraz Jan Wyszyński („Wyga”) ze specgrupy Sztabu GL. Po czwarte, niedoszłą ofiarę przewieziono do lecznicy „Omega” przy Alejach Jerozolimskich.
Z innych miarodajnych źródeł wiemy, że Franciszek Bartoszek zginął z rąk niemieckich 14 maja 1943 r. podczas katastrofalnej akcji w Banku „Społem”. Według kroniki policyjnej z tego okresu (Dariusz Libionka, „Zapisy dotyczące Żydów w warszawskich kronikach policyjnych z lat 1942-1944”, „Zagłada Żydów. Studia i Materiały”, nr 10 (2014), 558-591, na s. 590):
14.05.[19]43. Godz. 13.45. Do Banku „Społem” Krakowskie Przedmieście 13/18 wtargnęło 5 bandytów i jedna kobieta. Po sterroryzowaniu personelu zabrano z kasy 160 000 zł. Zaalarmowana komenda pol[icji] pol[skiej], mieszcząca się naprzeciw, wysłała drużynę wypadową. Wywiązała się strzelanina, podczas której zabici zostali 4 bandyci, a jeden ciężko ranny. Kobieta zbiegła, unosząc część gotówki. Dwie teczki z sumą 113 665 zł zabezpieczyła policja niemiecka. 3 polscy policjanci zostali ranni. Przechodzący ulicą w tym miejscu: 1 ranny i 1 zabity. Policja niemiecka sprawdziła w wiadomy sposób personalia jednego z zabitych – był to żyd.
Historyk Dariusz Libionka notuje na podstawie książki Władysława Bartoszewskiego „1859 dni Warszawy”, że była to akcja GL. Zginęli m.in. dowódca i zastępca dowódcy specgrupy Sztabu Głównego GL Franciszek Bartoszek („Jacek”) i Zygmunt Bobowski. Prawdopodobnie kobieta, która brała udział w tej akcji to Niuta. Według innego źródła, wiemy, że „w każdej prawie akcji bierze udział” Franciszek Bartoszek, dowódca specgrupy (Stanisława Sowińska „Barbara”, „Lata Walki”, Warszawa 1948, s. 165).
A więc akcja na Chmielnej musiała być przeprowadzona wcześniej, prawdopodobnie pod dowództwem Franciszka Bartoszka.
Jacy „agenci gestapo”?
A więc nie nazistowskich gestapowców, a agentów gestapo zastrzelono na Chmielnej. A jeśli to byli agenci gestapo, to raczej nie Niemcy. I raczej nie posiadali broni. Śledzili, donosili, wydawali. Mogli być Polakami, Żydami, czasami nawet Ukraińcami. Rozstrzygnął tę zagadkę Jerzy Duracz, członek specgrupy Sztabu Głównego GL, dobry przyjaciel Niuty, odznaczony przez Yad Vashem za pomoc Żydom. Czemu miałby o tym kłamać?
W swych wspomnieniach o Niucie Tajtelbaum, ps. „Wanda” zachowanych w Archiwum Żydowskiego Instytut Historycznego Jerzy Duracz twierdzi: „myśmy zlikwidowali w mieszkaniu na ulicy Chmielnej, trzech gestapowców żydowskich. W akcji tej brała udział Wanda. Kiedyśmy wtargnęli do mieszkania, oni zaczęli się prosić: jesteśmy Żydami. Na to Wanda odpowiedziała: Ja też jestem Żydówką, ale wy jesteście zdrajcami i dlatego zginiecie."
Podobną relację Jerzego Duracza zamieszczono w pamiętniku Wiery Gran pt. Sztafeta oszczerców. Autobiografia śpiewaczki (Paryż 1980), na s. 198: „wykonaliśmy wyrok [...] ma trzech żydowskich gestapowcach (mieszkali na ulicy Chmielnej)”. A więc nie jest to coś nieznanego. Czemu ten wątek został pominięty w „silnie nacjonalistycznej” narracji o PPR-GL obowiązującej w PRL? Czemu nie wyszedł na jaw w ostatnich 30 latach?
A co powiadają kroniki policyjne? W niekompletnych kronikach zbadanych przez historyka Dariusza Libionkę nie figuruje akcja na Chmielnej. Znajduje się natomiast wpis o przybliżonej akcji dokonanej 22 marca 1943 r. przez niesprecyzowaną grupę na mieszkanie żydowskich agentów gestapo – Tadeusza i Marii Rembowskich – przy Alejach Jerozolimskich. Zastrzelono Rembowskiego, a – co ważne – ciężko ranna Rembowska została przewieziona do lecznicy „Omega”.
Marzec [19]43
22. O godz. 20-ej do mieszkania nr 22 domu 26 przy Al. Jerozolimskich przybyło 7-miu uzbrojonych w rewolwery mężczyzn, którzy po sterroryzowaniu domowników weszli do pokoju Tadeusza i Marii Rembowksich (znanych agentów Go żydów). W pokoju u Rembowskich pozostali do godz. 7.30 rano następnego dnia. Przed wyjściem zastrzelili Rembowskiego i ciężko ranili Rembowską, która została przewieziona do lecznicy Omega. […]
Czyżby to była słynna akcja na Chmielnej? Niezupełnie udana akcja grupowa, wymierzona w żydowskich agentów gestapo oraz niedoszła ofiara umieszczona w lecznicy „Omega”. Pasuje już na pierwszy rzut oka. Ile podobnych akcji mogło mieć miejsce w takim krótkim okresie? Czy Rembowską potem zastrzelono w lecznicy? Kroniki policyjne na ten temat milczą.
Spora część sagi akcji na Chmielnej prawdopodobnie stanowi „embellishment” czyli upiększenie, z czego środowisko PPR-GL jest znane. Znamienne, że narracja ta przetrwała aż do dziś.
Warto się zastanowić nad jeszcze jednym aspektem: jaki cel miała ta akcja? Czy chodziło wyłącznie o likwidację agentów gestapo? Może pobocznym celem był rabunek? Wśród dokumentów PPR-GL są dokumenty świadczące o „akcjach finansowych” lub „zaopatrzeniowych” tej organizacji. Jeden z takich dokumentów dotyczy akcji na zakład krawiecki Józefa Michalskiego przy ul. Marszałkowskiej przeprowadzonej przez specgrupę Sztabu Głównego GL z udziałem Niuty Tejtelbaum. Zakład okradziono doszczętnie. Opisując ten napad Jerzy Duracz podał nieco inny adres, a więc zdarzają się podobne pomyłki. („Tajne oblicze GL-AL i PPR. Dokument”, t. 1, opracowali Marek J. Chodakiewicz, Piotr Gontarczyk, Leszek Żebrowski (Warszawa 1997), s. 183-184.)
Spielberg kręci film
Książka Judy Batalion nabiera światowego rozgłosu. Zapowiedziane są tłumaczenia na liczne języki: portugalski, czeski, fiński, francuski, niemiecki, hebrajski, polski, rosyjski, hiszpański, szwedzki, litewski, turecki, rumuński, ukraiński, włoski. Zgrana akcja wydawnicza. Kto to opłaca?
Zapowiedziana jest szeroka akcja promocyjna, wystąpienia, wykłady. Prasa amerykańska zostanie zalana pochwalnymi recenzjami. Rozpoczęła się już praca nad scenariuszem do filmu producenta i dyrektora Stevena Spielberga. Czy Niutę Tajtelbaum zagra Gal Gadot – ta z filmu „Wonder Woman”? Świadczy to o wielkim zapotrzebowaniu na taki spektakl wśród nacjonalistycznie nastawionych Żydów amerykańskich. A przygody Niuty Teitelbaum – to chyba zapowiedź stanu edukacji o holokauście w przyszłości.
Czy nastąpi korekta obrazu co do akcji na Chmielnej? Nie ma na co liczyć. „New York Times” odrzucił prośbę o sprostowanie.
Patrycja Rowińska
Czytaj też:
Skandaliczny artykuł o Polsce. Prof. Śpiewak broni Gessen na łamach „Sputnika”Czytaj też:
Ocalały z Holokaustu oburzony antypolskim artykułem. "Wstyd i hańba!"Czytaj też:
Skandaliczny artykuł w "New Yorkerze". Masha Gessen tłumaczy się z wypowiedzi o Polsce