Ustawa pozwoli na otwarcie w niehandlowe niedziele sklepów, które świadczą też usługi pocztowe – warunkiem jest to, że przychody z tej działalności przekraczają 40 proc. całkowitych przychodów danej placówki.
Celem ustawy z dnia 14 października 2021 r. o zmianie ustawy o ograniczeniu handlu w niedziele i święta oraz w niektóre inne dni jest wyeliminowanie nieprawidłowego stosowania zawartych w ustawie wyłączeń pozwalających na prowadzenie handlu i wykonywanie czynności związanych z handlem w niedzielę i święta. Praktykę omijania przepisów zaczęły stosować w ostatnich tygodniach kolejne sieci handlowe.
Nowela wejdzie w życie pierwszego dnia miesiąca następującego po upływie 3 miesięcy od dnia ogłoszenia.
Jakie konsekwencje za łamanie zakazu?
Ustawa wprowadzająca stopniowo zakaz handlu w niedziele weszła w życie 1 marca 2018 r. Od 2020 r. zakaz handlu nie obowiązuje jedynie w siedem niedziel w roku. Przewidziano także katalog 32 wyłączeń. Za złamanie zakazu handlu w niedziele grozi od 1000 zł do 100 tys. zł kary. Jeżeli ktoś łamie przepisy w sposób uporczywy, musi liczyć się z karą pozbawienia wolności.
"Solidarność" chce iść o krok dalej
O uczelnienie przepisów wielokrotnie apelowała handlowa "Solidarność". Związek idzie o krok dalej. Główny inicjator tego zakazu, szef sekcji handlowej NSZZ Solidarność Alfred Bujara, już zgłosił nowy postulat.
– Przecież na Zachodzie i w Europie Środkowej są ograniczone możliwości otwarcia sklepów. U nas nie. Tam po godzinie 20 w niektórych krajach, w niektórych po 21, może się otworzyć tylko malutki sklep. O 18.30, teraz o 19, jak państwo wiecie, w Brukseli sklepy się zamykają. U nas mogą handlować nawet i całą noc – mówił związkowiec podczas wtorkowego posiedzenia. Przebieg dyskusji relacjonuje serwis wiadomoscihandlowe.pl.
Zdaniem Alfreda Bujary, wprowadzenie kolejnego ograniczenia "pomogłoby małym sklepom".
Czytaj też:
"Wiele się po panu spodziewałem, ale...". Tusk kontra dziennikarz TVP Info