Inaczej mówiąc: duże koncerny, zwłaszcza międzynarodowe, uczyniły sobie z Polski raj podatkowy. I dokonały tego – mniemam – całkowicie wbrew intencjom władz państwa. Wpływy z CIT – podatku dochodowego od przedsiębiorstw – spadają u nas bowiem od lat na łeb na szyję, mimo rosnących w tym samym czasie przychodów firm, a więc zapewne także ich rzeczywistych zysków. A to oznacza tylko jedno: firmy coraz sprawniej ogrywają nasze państwo i pozbawiają je – a zatem wszystkich obywateli Polski – należnych pieniędzy.
Przy tym znacznie sprawniej okpiwają nasz kraj duże firmy zagraniczne. Według wywiadowni Bisnode Polska w 2015 r. 500 największych koncernów międzynarodowych, które działają w Polsce, zapłaciło z tytułu CIT 6,3 mld zł – aż o 16 proc. mniej niż w roku 2014. Wpłaty stanowiły już zaledwie 1,27 proc. ich przychodów, gdy rok wcześniej jeszcze 1,46 proc. Natomiast 500 największych polskich firm uiściło w 2015 r. 7,2 mld zł z CIT – o 13 proc. mniej niż w 2015 r. W ich przypadku stanowiło to 1,45 proc. ich przychodów; w 2014 r. – 1,74 proc.
Władze niektórych państw świadomie zamieniają swe kraje w raje podatkowe. Czynią to jawnie lub niejawnie – jak władze Luksemburga za czasów premierostwa Jeana-Claude’a Junckera – lecz zwykle w pełni świadomie. I w jasno określonym celu: by korzystając z efektu skali – a więc dużej liczby firm chcących w ich kraju płacić niskie podatki – wychodzić na swoje.
W przypadku Polski jest odwrotnie: to duże koncerny same sobie urządziły raj podatkowy, wykorzystując nieporadność służb skarbowych. I Polacy nie mają z tego żadnego pożytku, bo liczba firm, które chciałyby się u nas rozliczać z fiskusem z racji obowiązujących u nas – wszystkich legalnie – niskich podatków, nie przyrasta ani na jotę. Takich niskich podatków dla wszystkich po prostu u nas nie ma.
Jak sobie z tym kłopotem poradzić? Można na dwa sposoby: albo zmusić urzędników skarbowych do wyciśnięcia z gigantów należnych podatków, albo zalegalizować w Polsce niskie podatki, czyli zamienić nasz kraj w raj podatkowy i cieszyć się pieniędzmi wpłacanymi do kasy państwa przez coraz liczniejsze firmy, które będą u nas szukały schronienia przed rozpasanym fiskalizmem w innych krajach. I to drugie rozwiązanie jest o niebo lepsze, bo skorzystałyby na nim także polskie firmy.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.