Wolski: Kabaret jest o sprawach ważnych
  • Agnieszka NiewińskaAutor:Agnieszka Niewińska

Wolski: Kabaret jest o sprawach ważnych

Dodano: 
Marcin Wolski
Marcin Wolski Źródło: PAP / Marcin Obara
- Prawdopodobnie politycy w takiej sytuacji jak ta nasza, polska najbardziej by chcieli, żeby śmiać się wyłącznie z tej drugiej strony. Rządzący chcą dowcipów z opozycji, opozycja chce wyłącznie obśmiewania rządzących - tłumaczy w rozmowie z red. Agnieszką Niewińską satyryk i dyrektor TVP2, Marcin Wolski.

 Agnieszka Niewińska: Widzi pan potencjał komiczny w partii rządzącej i jej otoczeniu? 

Marcin Wolski: Potencjał komiczny jest wszędzie. On nie tylko istnieje obiektywnie w naszej przestrzeni, lecz także zależy od punktu widzenia. Jeżeli popatrzymy na taką sytuację – mąż zastaje żonę z kochankiem – to z jednej strony jest to tragedia, ale z drugiej ta sytuacja jest tak typowa, ograna, wyśmiana, że aż komediowa. Komentarz zależy od tego, kto na to zdarzenie patrzy. 

Wracając do partii rządzącej… 

Prawdopodobnie politycy w takiej sytuacji jak ta nasza, polska najbardziej by chcieli, żeby śmiać się wyłącznie z tej drugiej strony. Rządzący chcą dowcipów z opozycji, opozycja chce wyłącznie obśmiewania rządzących. 

A jakie jest pana zdanie? Należałoby ich obśmiewać po równo?

 Doktrynalnie tak. Nawet powiem więcej: teoretycznie rzecz biorąc, w normalnej sytuacji bardziej powinna obrywać władza. 

W Polsce nie mamy normalnej sytuacji? To chce pan powiedzieć? 

Nie mamy. Zresztą powiedzmy sobie otwarcie – na świecie jest coraz mniej takich miejsc. Takich, w których istnieją dwie siły reprezentujące odmienne spojrzenia na rzeczywistość oraz realizację swoich zadań i zmieniające się u władzy. W sytuacji, kiedy prowadzą naturalny spór o taktykę, o metody, krytyka jest sprawą normalną. Wówczas 70 proc. satyry powinno dotyczyć władzy. My żyjemy w sytuacji, w której elity nie przyjmują do wiadomości wyniku wyborów. Tak jest w Stanach Zjednoczonych, to samo dzieje się w Polsce. Gdyby w naszym kraju była konstruktywna opozycja, to nie dawałaby powodu do śmiania się z siebie. Satyryk – nawet ten zaprzyjaźniony z władzą w sensie emocjonalnym – prawdopodobnie wspólnie z opozycją patrzyłby na ten rządowy tort, wydłubywałby rodzynki i wskazywał zakalce. Gdy opozycja zachowuje się w sposób śmieszny, zaczyna krytykować rząd, zanim on jeszcze powstanie, atakuje go często wbrew polskiej racji stanu nawet wtedy, kiedy ten realizuje wcześniejsze jej pomysły, wtedy nie jest to sytuacja normalna. I stąd dzisiejsze marzenie o satyryku, który jest bezstronny, jest niemożliwe do spełnienia.

Cały wywiad dostępny jest w 15/2017 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także