Agnieszka Niewińska: Widzi pan potencjał komiczny w partii rządzącej i jej otoczeniu?
Marcin Wolski: Potencjał komiczny jest wszędzie. On nie tylko istnieje obiektywnie w naszej przestrzeni, lecz także zależy od punktu widzenia. Jeżeli popatrzymy na taką sytuację – mąż zastaje żonę z kochankiem – to z jednej strony jest to tragedia, ale z drugiej ta sytuacja jest tak typowa, ograna, wyśmiana, że aż komediowa. Komentarz zależy od tego, kto na to zdarzenie patrzy.
Wracając do partii rządzącej…
Prawdopodobnie politycy w takiej sytuacji jak ta nasza, polska najbardziej by chcieli, żeby śmiać się wyłącznie z tej drugiej strony. Rządzący chcą dowcipów z opozycji, opozycja chce wyłącznie obśmiewania rządzących.
A jakie jest pana zdanie? Należałoby ich obśmiewać po równo?
Doktrynalnie tak. Nawet powiem więcej: teoretycznie rzecz biorąc, w normalnej sytuacji bardziej powinna obrywać władza.
W Polsce nie mamy normalnej sytuacji? To chce pan powiedzieć?
Nie mamy. Zresztą powiedzmy sobie otwarcie – na świecie jest coraz mniej takich miejsc. Takich, w których istnieją dwie siły reprezentujące odmienne spojrzenia na rzeczywistość oraz realizację swoich zadań i zmieniające się u władzy. W sytuacji, kiedy prowadzą naturalny spór o taktykę, o metody, krytyka jest sprawą normalną. Wówczas 70 proc. satyry powinno dotyczyć władzy. My żyjemy w sytuacji, w której elity nie przyjmują do wiadomości wyniku wyborów. Tak jest w Stanach Zjednoczonych, to samo dzieje się w Polsce. Gdyby w naszym kraju była konstruktywna opozycja, to nie dawałaby powodu do śmiania się z siebie. Satyryk – nawet ten zaprzyjaźniony z władzą w sensie emocjonalnym – prawdopodobnie wspólnie z opozycją patrzyłby na ten rządowy tort, wydłubywałby rodzynki i wskazywał zakalce. Gdy opozycja zachowuje się w sposób śmieszny, zaczyna krytykować rząd, zanim on jeszcze powstanie, atakuje go często wbrew polskiej racji stanu nawet wtedy, kiedy ten realizuje wcześniejsze jej pomysły, wtedy nie jest to sytuacja normalna. I stąd dzisiejsze marzenie o satyryku, który jest bezstronny, jest niemożliwe do spełnienia.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.