"Nie dlatego, że opowiadam się po którejś ze stron. Dla mnie obie są równie winne zaistniałej sytuacji. Po prostu nie chcę brać udziału w imprezie, która na wiele lat podzieli polskie środowisko artystyczne na tych lepszych i na tych gorszych zostawiając na nim wielką "bliznę"...” – pisze reżyser.
Smuga przyznaje, że bardzo cieszył się na festiwal, pisze, że miał reżyserować trzy koncerty. Dodaje też, że dotychczas w kwestii festiwalu w Opolu starano się stronić od polityki.
„W tym roku, w opolskim amfiteatrze rozsiała się polityka we wszystkich barwach i odmianach. Współczuję Maryli rodzinnej tragedii, ale także koszmarnego "hejtu" "kolegów" z branży, których czasami nazywa się "jedną wielką artystyczną rodziną". Współczuję władzom TVP, że prawdopodobnie musiały ugiąć się pod naporem polityków i mniej przychylnie patrzeć na pewne nazwiska artystów planujących występ w Opolu. Współczuję wykonawcom, że pod naporem polityków, a często za sprawą ich manipulacji musiały opowiedzieć po jednej albo drugiej stronie tego konfliktu. Współczuję całej ekipie festiwalu, bo wiem jak ciężko od kilku miesięcy pracowała na jego sukces. Wreszcie współczuję sobie, że musiałem napisać taki list...” – czytamy.
Czytaj też:
Prezydent Opola zabiera głos w sprawie festiwalu. Proponuje bezstronną komisjęCzytaj też:
Kłopoty Festiwalu w Opolu. Rezygnuje prowadzący i kolejni artyści