Od przybytku głowa boli

Od przybytku głowa boli

Dodano: 
Uchodźcy w Centrum Pomocy Humanitarnej Ptak w Nadarzynie pod Warszawą
Uchodźcy w Centrum Pomocy Humanitarnej Ptak w Nadarzynie pod Warszawą Źródło:PAP / Rafał Guz
W ciągu trzech ostatnich miesięcy największe polskie miasta przyjęły nawet dwa miliony uchodźców z Ukrainy, co postawiło je przed niespotykanymi dotąd wyzwaniami.

O tym, jak wielkie przeobrażenia ludnościowe przechodzi w ostatnim czasie nasza część kontynentu, świadczy najlepiej los Lwowa, który zwiększył swoją populację z nieco ponad 700 tys. mieszkańców do ponad 2 mln i jest obecnie najbardziej ludnym miastem Ukrainy. Tuż za Lwowem w rankingu najbardziej chłonnych względem uchodźców miast znajduje się Warszawa, a w dalszej kolejności także inne największe polskie ośrodki na czele z Krakowem, Wrocławiem, aglomeracją śląską i Trójmiastem.

Rekordowa populacja

Gdyby uwzględniać faktyczną liczbę osób zamieszkujących nasze największe miasta, okazałoby się m.in., że Kraków przekroczył już być może barierę miliona mieszkańców, Wrocław – 850 tys., Gdańsk – 600 tys., a Rzeszów – nawet 300 tys. (i to nie wliczając całych obszarów metropolitarnych). Przy naszej rodzimej katastrofalnej demografii każdy wzrost liczby mieszkańców powinien teoretycznie cieszyć, lecz nagła migracja uchodźców do polskich miast stawia je przed wieloma trudnościami, które ich włodarze ze względów politycznych starają się przemilczeć.

Cały artykuł dostępny jest w 22/2022 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Autor: Jakub Woziński
Czytaj także