Nienaganny smoking Rogera Moore’a
  • Krzysztof MasłońAutor:Krzysztof Masłoń

Nienaganny smoking Rogera Moore’a

Dodano: 
Roger Moore
Roger Moore Źródło: PAP/EPA / Rolf Vennenbernd
Gdy w latach 60. nasza telewizja nadawała „Świętego”, ulice pustoszały. Tak się działo nie tylko w Polsce – serial o Simonie Templarze, współczesnej odmianie Robin Hooda, detektywie i przestępcy w jednym, a w każdym z tych wcieleń jednakowo eleganckim i uroczym – podobał się powszechnie, a wykonawca głównej roli, Roger Moore, stał się jedną z ikon popkultury epoki Beatlesów. Przed kilkoma dniami, 23 maja, zmarł w Szwajcarii, pięć miesięcy przed skończeniem 90 lat.

Moore, po zdobyciu sławy jako Simon Templar, zwielokrotnił ją w następnej dekadzie, przejmując po Seanie Connerym rolę Jamesa Bonda w filmach o 007, agencie Jej Królewskiej Mości. Bondem był siedmiokrotnie, nikt nie wcielił się w tę postać tyle razy (Sean Connery ustępuje mu o jeden tytuł). Przy tym był Bondem więcej niż dojrzałym, zaczął go grać jako 45-latek, a skończył w wieku lat 57. Zagrał po kolei w: „Żyj i pozwól umrzeć” (1973), „Człowiek ze złotym pistoletem” (1974), „Szpieg, który mnie kochał” (1977), „ Moonraker” (1979), „Tylko dla twoich oczu” (1980), „Ośmiorniczka” (1983) i „Zabójczy widok” (1985). Po latach orzekł, że najmilej z tego okresu wspomina sceny łóżkowe, w których występował często, choć wolałby jeszcze częściej, no i oczywiście dni wypłat. Swoje aktorstwo oceniał z przymrużeniem oka, i to dosłownie: „Moje emploi zawsze sprowadzało się do czegoś pomiędzy dwiema skrajnościami: podnoszenia lewej brwi i podnoszenia brwi prawej”. Naturalnie, dworował sobie, wiedząc, że odbiorcy bardzo lubią autoironię swoich idoli. W istocie praca na planie filmów o Bondzie wcale nie była taką kaszką z mlekiem. Mimo poświęcenia kaskaderów złamał sobie kiedyś nadgarstek, innym razem skręcił nogę, uszkodzenia zębów nie będziemy już wyliczać.

Artykuł został opublikowany w 22/2017 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także