Państwo PO, czyli jak rządzili nami wolontariusze, gówniarze i sklerotycy
  • Anna M. PiotrowskaAutor:Anna M. Piotrowska

Państwo PO, czyli jak rządzili nami wolontariusze, gówniarze i sklerotycy

Dodano: 
Ewa Kopacz, PO
Ewa Kopacz, PO Źródło: Facebook / @Platforma_org
Obserwując ostatnie potyczki Platformy Obywatelskiej z własnymi „dokonaniami”, można dojść do wniosku, że w latach 2007-2015 właściwie nikt Polską nie rządził. Nie rządził, a jednak brał za to kasę.

Chyba nigdy wcześniej aż tak bardzo jak w ostatnich miesiącach nie mogliśmy się przekonać o tym, jak prawdziwe były słowa szefa MSW w rządzie PO-PSL Bartłomieja Sienkiewicza o teoretycznym państwie. Dwie sprawy w sposób szczególny pokazały nam, że poprzednia ekipa rządząca tak właśnie traktowała Polskę. Kraj teoretyczny, to i władza teoretycznego kraju również teoretyczna. Bo jak inaczej nazwać sytuację, w której wysocy rangą urzędnicy nie czują się właściwie za nic odpowiedzialni, a każda próba wyjaśnienia ich konkretnych działań i decyzji przez prokuraturę kończy się zarzutem o polityczną nagonkę?

Wystarczyło wysłuchać kilku posiedzeń sejmowej komisji śledczej ds. Amber Gold, żeby wielokrotnie usłyszeć, że ktoś czegoś nie mógł zrobić, bo np. rzekome odpolitycznienie prokuratury zakończyło się w gruncie rzeczy pozbawieniem narzędzi kontrolnych nie tylko polityków, ale nawet – jak twierdzi Andrzej Seremet - Prokuratora Generalnego. Przed komisją stanęli także ci zadowoleni z siebie, którzy uważali, że zrobili wszystko, co mogli i powinni zrobić, a że skończyło się, jak się skończyło, to już nie ich wina. Były także liczne zeznania sklerotyków, którzy niczego nie pamiętali albo „nie odnajdywali w pamięci”. Chwilę później okazywało się, że niepamięć przykryła nawet kilkuletnią współpracę, ale… nie nam to przecież oceniać.

Dziś jednak politycy Platformy Obywatelskiej przeszli samych siebie w absurdalnych tłumaczeniach. Kiedy w obliczu ujawnienia szokujących faktów, które ustalono w wyniku ekshumacji ofiar katastrofy smoleńskiej, przypomina się o zapewnieniach że „państwo zdało egzamin” nie mają cywilnej odwagi, żeby przyznać się do popełnionych błędów, żeby przeprosić rodziny, które w trumnach swoich bliskich zobaczyły szczątki innych ofiar, a samych bliskich w workach na śmieci. Zamiast przeprosin rodziny usłyszały, że powinny pochować swoich najbliższych w zbiorowej mogile i że przecież to w Moskwie były chowane zwłoki do trumien, a nie w Polsce. Kiedy z kolei przypomina się słowa Ewy Kopacz, która mówiła o doskonałej współpracy ramię w ramię z Rosjanami, o zakazie otwierania trumien po ich przetransportowaniu do kraju, o przekopaniu smoleńskiej ziemi na metr w głąb i wielu innych rzeczach, co słyszymy? Że pojechała do Rosji jako wolontariuszka (sic!).

I zastanawiam się tylko, czy rządzili nami „chłopcy w krótkich spodenkach”, którzy nie dorośli do pełnienia odpowiedzialnych stanowisk, czy zwykłe cwaniaczki, które tylko chcą być postrzegani jako wolontariusze, gówniarze i sklerotycy.

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także