Młodzieżowe ośrodki wychowawcze, które nie są jeszcze poprawczakami (czyli takimi więzieniami dla nieletnich), mają naprowadzać na dobrą drogę dzieci, nad którymi nie udało się zapanować w rodzinach – takie, wobec których wszystkie metody wychowawcze zawiodły i które sądy rodzinne decydują się umieścić w specjalnych placówkach. Problem w tym, że resocjalizacja przebiega tam mało skutecznie. Wiemy o tym zresztą od lat. Już w 2009 r. Najwyższa Izba Kontroli wskazywała, że system resocjalizacji nieletnich jest w Polsce drogi i nieskuteczny. Prawie 60 proc. podopiecznych tych ośrodków wracało na drogę przestępstwa, a w samych ośrodkach zachowania stawały się coraz bardziej brutalne. Dekadę temu brakowało zarówno miejsc dla nieletnich, jak i obsady kadrowej. Co trzeci człowiek prowadzący tam zajęcia dydaktyczne nie miał wymaganych kwalifikacji. A to nie najgorsze – wielu opiekunów świadczyło „usługi” kurierskie, dostarczając podopiecznym np. papierosy. Zakłady dla nieletnich były też przepełnione. Po ośmiu latach – gdy NIK ponownie zajrzała do młodzieżowych ośrodków wychowawczych – niewiele się zmieniło. Wprawdzie kadra już miała wymagane prawem dokumenty o koniecznych kursach i nie było już tak dużego problemu przepełnienia, ale najważniejsza rzecz – resocjalizacja – nadal nie istniała.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.