Przypomnijmy, że niedawno "Super Express" ujawnił, iż Ryszard Schnepf pobierał dodatek na pokrycie kosztów utrzymania rodziny, gdy był na placówce w USA i Hiszpanii, a jego żona pracowała w Telewizji Polskiej. Podczas pobytu w Hiszpanii ambasador pobierał dodatek od 2 grudnia 2008 r. do 20 września 2012 r. w łącznej wysokości 62 tys. euro, zaś w Waszyngtonie, w okresie od 27 marca 2013 r. do 31 lipca 2016 r. w łącznej wysokości 50 tys. dolarów. Pieniądze były wypłacane na podstawie oświadczenia złożonego przez ambasadora. Chodzi o kwotę ok. 448 tys. zł. Do zarzutów "Super Expressu" były ambasador odniósł się na Facebooku. Przekonywał, że cała sprawa to kłamliwy atak na jego rodzinę, a dodatek "na niepracującą żonę" nie istnieje.
Niedawno "SE" ujawnił wysokość wynagrodzenia Doroty Wysockiej-Schnepf, która była dziennikarką telewizji publicznej w latach 2004-2016. Między grudniem 2008 roku a czerwcem 2011 roku Wysocka-Schnepf zarabiała 26 tys. zł miesięcznie. Kwota zawierała etat redaktorski (4 tys. zł) i honorarium (22 tys. zł). Z kolei od lipca 2011 roku do końca pracy w TVP otrzymywała miesięcznie 14,5 tys. zł (4 tys. zł za etat i 10,5 tys. zł za honoraria).
"Dodatek, który pobierał mój mąż, należy się według przepisów na małżonkę dyplomaty, jeśli ta nie pracuje w placówce MSZ, a nie w ogóle nie jest zatrudniona. TVP nie jest placówką zagraniczną MSZ" – tłumaczyła na Twitterze żona ambasadora Schnepfa. Małżeństwo zdecydowało się na skierowanie sprawy przeciwko dziennikarzom "Super Expressu" do sądu. Schnepfów będzie reprezentował Roman Giertych.
Czytaj też:
"SE": Były ambasador niesłusznie pobierał pieniądze na żonę. MSZ skieruje sprawę do sądu?