Wobec podręcznika prof. Wojciecha Roszkowskiego sformułowano już wiele rozmaitych zarzutów, jednak wszystkie one nie mają faktycznie wielkiego znaczenia. Można je odeprzeć i wytłumaczyć stosunkowo łatwo, niektóre z nich mogłyby zostać uwzględnione, a książka poddana ulepszającym ją korektom. Jest to jednak sprawa drugorzędna. Atak na wybitnego polskiego badacza historii oraz jego książkę ma bowiem charakter przede wszystkim ideologiczno-polityczny, co ujawnia się choćby w języku, którego używają jego adwersarze.
Gdyby takiej krytyce, której poddawany jest prof. Roszkowski, poddano jakiegoś liberalnego lub – co gorsza – lewicowego twórcę, w tych wszystkich mediach, dziś nieprzebierających w słowach, byle tylko postponować podręcznik do historii i teraźniejszości, czytalibyśmy zapewne o „mowie nienawiści”, „prawicowym zacietrzewieniu”, „PiS- -owskim zaślepieniu” czy „religianckim zamroczeniu”. Zastanówmy się jednak, czy to nie pod sztandarami takich haseł – może lekko zakamuflowanych – atakuje się zarówno autora, jak i ministerstwo, które podręcznik dopuściło do użytku.
Odmienna wizja świata
„Historia i teraźniejszość” prof. Roszkowskiego jest podręcznikiem, który przyjmuje odmienną wizję świata od tej, którą za właściwą i jedyną uważają dominujące w Polsce liberalne i lewicowe środki przekazu. Dotyczy to także znacznej części elit akademickich, artystycznych czy przedstawicieli świata szeroko rozumianej rozrywki. Dlatego właśnie łatwo było rozkręcić mechanizm medialnej nagonki na pierwszy z podręczników do historii i teraźniejszości.
Proszę wybaczyć, ale zacytuję – nomen omen – podręcznikową wypowiedź niesławnej aktorki Barbary Kurdej-Szatan, w której zawarty jest cały ładunek ignorancji charakteryzujący nagonkę na prof. Roszkowskiego: „Nie czytałam tego, ale ważne jest, abyśmy my, rodzice, edukowali swoje dzieci. Mam nadzieję, że zostanie wycofany ten podręcznik. Prawda mam nadzieję, że wygra”. Nie da się ukryć, że nieczytanie ma wielką przyszłość w świecie ideowej jednolitości, w której tylko „podaje się dalej” w mediach społecznościowych przekaz dnia, oczywiście odpowiedni dla ludzi „przyzwoitych”, „odpowiednio myślących”.
Gdy czyta się artykuły takie jak Piotra Kozaneckiego i Pawła Czernicha pt. „Przeczytaliśmy cały podręcznik do HiT. Obszerna lista czarnych charakterów”, który ukazał się na portalu Onet. pl pod koniec czerwca, doskonale widać, że dla autorów problemem jest przede wszystkim perspektywa ideowa zaprezentowana przez prof. Roszkowskiego.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.